🎉 Co Oznacza Jak Mężczyzną Proponuje Przyjaźń
prawdziwa przyjaźń jest wielkim skarbem. Przyjaciela często też nazywamy bratem nie z krwi lecz z serca. ważne jest nie tylko posiadanie dobrego przyjaciela, ale też bycie takim przyjacielem. Nierzadko to wymaga poświęcenia i pracy nad sobą. Czasami bywa trudne i czasochłonne.
Jednostronna przyjaźń to połączenie, w którym jedna osoba jest bardziej oddana związkowi niż inna. Przyjaciel, który nie odwzajemnia dobroci innego przyjaciela, bierze udział w jednostronnej przyjaźni. Jeśli znajdziesz się w takim związku, może to być bolesne. Chcesz, aby twój przyjaciel okazał ci uwagę i rozwagę.
Opis. (1) Wielowątkowa, wzruszająca komedia o grupie przyjaciół, których relacje - w obliczu życiowych przeciwności - zostają wystawione na niejedną próbę. Alina i Marian (Sonia Bohosiewicz i Marcin Perchuć) w zaskakujący sposób wygrywają wielkie pieniądze; to, w jaki sposób się nimi podzielą, wcale nie jest takie oczywiste
Stella odkrywa, że w życiu najbardziej liczy się to, co wymyka się równaniom matematycznym. „Więcej niż pocałunek ” to brawurowy debiut Helen Hoang, która zainspirowana własnymi doświadczeniami stworzyła historię miłosną z motywami psychologicznymi i dawką subtelnie rozegranych wątków erotycznych.
Przyjaźń w małżeństwie, narzeczeństwie, czy ogólnie w związku, uważam za jak najbardziej możliwą i porządaną, choć niestety rzadką. Linka Odpowiedz Użytkownik: --- 08.10.2006 02:26 napisał(a):
Jak dbać o prawdziwą przyjaźń? Posiadanie prawdziwego przyjaciela jest niezwykłym szczęściem, co dla wielu z nas nie jest oczywiste. Warto więc zastanowić się nad tym, jak cennym skarbem w naszym życiu jest prawdziwy przyjaciel lub prawdziwa przyjaciółka i dbać o relację, aby zawsze była silna i dawała nam radość.
Przyjaźń między mężczyzną a kobietą: na osobistym froncie wszystko jest gładkie. Odpowiednie i bez śladu romansu mogą komunikować przyjaciół, którzy całkowicie ułożyli życie osobiste, do czego są bardzo zadowoleni. W tym przypadku ani mężczyzna, ani kobieta nie potrzebują intuicyjnego poszukiwania miłości.
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki: Teraz jest N maja 07, 2023 2:41: Strona główna forum » Wiara » Wierzyć, nie wierzyć? » Wiara » Wierzyć, nie wierzyć?
Osoby, które nie czują się ani mężczyzną, ani kobietą, chcą zalegalizować trzecią płeć Duży Format 15.04.2019, 05:59 Weronika Pérez Borjas
Przyjaźń pomiędzy zamężnym mężczyzną a zamężną kobietą jest możliwa, jeśli byli wcześniej małżonkami lub kochankami, a po rozstaniu postanowili utrzymać przyjaźnie. W innych przypadkach zarówno mężczyzna, jak i kobieta będą szukać u swojego przyjaciela tego, czego nie mogą znaleźć w rodzinie, małżonku / małżonku.
Oznacza to, że jedna jak i druga strona powinny być zaangażowane w podobnym stopniu w znajomość. Żeby nazwać to przyjaźnią moim zdaniem musi spełniać kilka warunków. Nie każdą osobę nazwiemy koleżanką, czy kolegą, a co dopiero przyjacielem. Przyjaźń to zaangażowanie. To jeden z ważniejszych elementów, moim zdaniem.
Kiedy po pierwszej randce proponuje "zostańmy przyjaciółmi" to oznacza, że będzie wpadał do niej o 4 nad ranem bez zapowiedzi, wypłakiwał problemy z innymi kobietami, pustoszył lodówkę i barek, kąpał się i wycierał jej ręcznikiem. Gdy Ona będzie w kryzysie, jego komórka będzie zawsze poza zasięgiem
z7GF20K. Na czym polega prawdziwa przyjaźń i jak ją rozpoznać na tyle wcześnie, żeby jej nie przegapić? Istnieje wiele pięknych cytatów o przyjaźni, ale także krąży wokół niej wiele nieprawdziwych informacji. Oto 7 mitów na temat przyjaźni, które nauczą cię odróżniać znajomych od przyjaciół. Przeciętnie w ciągu życia poznajemy 400 osób, kontakt utrzymujemy z 40, a przyjaźnimy się z kilkoma Spis treściCytat o przyjaźniMit o przyjaźni: ludzie, z którymi miło spędzam czas, są moimi przyjaciółmiMit o przyjaźni: przyjaciel powinien wiedzieć o mnie wszystkoMit o przyjaźni: przyjaciel powinien akceptować wszystkie moje wadyMit o przyjaźni: przyjaciel zawsze musi mieć dla mnie czasMit o przyjaźni: stara przyjaźń nie rdzewiejeMit o przyjaźni: musisz pamiętać o moich imieninachMit o przyjaźni: o przyjaźń nie warto dbać, bo jeśli jest prawdziwa to przetrwa każdą burzę Cytat o przyjaźni Znany cytat mówi, że "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Ale jak rozpoznać prawdziwego przyjaciela w szarej codzienności? Jak odróżnić go w tłumie znajomych, którzy otaczają nas każdego dnia? Mit o przyjaźni: ludzie, z którymi miło spędzam czas, są moimi przyjaciółmi W sobotnie popołudnie Joasia jak zwykle wybiera się z przyjaciółmi do klubu. Zimą była z towarzystwem na nartach, w wakacje jedzie na "żagle". "Ma tylu przyjaciół!", myślę z lekką zazdrością. I nagle przypominam sobie pewien marcowy wieczór, kiedy zadzwoniła do mnie z płaczem. Chorowała, ale nie było przy niej nikogo, kto poszedłby do apteki czy podał kubek herbaty. Gdzie wtedy byli jej "przyjaciele"? No właśnie... jakże pochopnie określamy tym słowem ludzi, którzy przewijają się przez nasze życie. Nazywamy tak znajomych, z którymi spotykamy się na grillu, kolegów, z którymi chodzimy na piwo, zaprzyjaźnione pary, z którymi organizujemy weekendowe wypady za miasto, czy nowych znajomych z wakacji. Ale nie oszukujmy się: dla większości z nich jesteśmy atrakcyjni dopóty, dopóki wesoło spędzamy razem czas. Stąd tak wielkie rozczarowanie, gdy "przyjaciele" rozpływają się we mgle, kiedy tylko mamy jakieś kłopoty. - Najważniejsze jest pytanie, kogo nazywamy swoim przyjacielem - mówi psycholog Mirosława Kownacka. - Znaczenie tego słowa zostało w naszych czasach bardzo spłycone. Określamy nim wszystkich znajomych i nagle okazuje się, że mamy tabuny przyjaciół. A przecież przyjaźń to głęboka więź budowana latami, to związek, który przechodzi przez różne fazy i wystawiany jest na rozmaite próby. Takich prawdziwych przyjaciół każdy z nas ma zwykle kilku, a czasem tylko jednego. Mit o przyjaźni: przyjaciel powinien wiedzieć o mnie wszystko Przed przyjacielem nie trzeba niczego udawać. Można naprawdę być sobą, można się bezpiecznie "odkryć", pokazać swoje słabości. - Ale też nie chodzi o to, żeby pokazać absolutnie wszystko! - zaznacza pani Mirosława. - Przyjaźń nie polega na tym, żeby całkowicie "obnażyć" się przed drugim człowiekiem. To jest niepotrzebne i wbrew naturze ludzkiej, bo każdy z nas ma taki wewnętrzny obszar, który jest tylko jego, i wcale nie znaczy, że jeśli go ukrywa, to z przyjaźnią jest coś nie tak. Natomiast szalenie istotne jest zaufanie i świadomość, że kiedy pokażemy przyjacielowi swoją "gorszą" stronę, to on się od nas nie odwróci ani też nie wykorzysta tego, co wie, przeciwko nam. Przyjaciel to ktoś, kto potrafi być lojalny, umie dochować tajemnicy. Mit o przyjaźni: przyjaciel powinien akceptować wszystkie moje wady Po co nam przyjaciel? Czy tylko po to, żeby wysłuchiwać naszych skarg, głaskać po głowie i ratować z każdej życiowej opresji? Przyjaciel powinien nas bezwarunkowo akceptować, co nie oznacza godzenia się na wszystko ani tolerowania tego, co jest w naszym postępowaniu naganne. Człowiek życzliwy potrafi być krytyczny wobec nas, a gdy trzeba, przestrzegać przed konsekwencjami niewłaściwych decyzji. Naiwnie oczekujemy, że przyjaciel rozwiąże wszystkie nasze problemy, ochroni nas przed konsekwencjami nierozsądnych poczynań, pospłaca nasze długi, pozałatwia trudne sprawy. A przecież nie w tym rzecz!- Przyjaźń nie polega tylko na tym, żeby się wzajemnie pocieszać i chronić, ale też na tym, żeby sygnalizować, że coś jest nie tak - mówi pani psycholog. - Ważne tylko, żebyśmy potrafili we właściwy sposób mówić trudne rzeczy, nie oceniając i nie raniąc drugiej osoby. Często nieporozumienia pomiędzy bliskimi ludźmi wynikają właśnie z problemów komunikacyjnych. A że zawodzimy się na przyjaciołach... to nie zawsze ich wina. Czasem po prostu zbyt wiele oczekujemy i próbujemy zrzucić na innych odpowiedzialność za własne życie. Psycholog i filozof społeczny Erich Fromm uważał, że najbardziej podstawowym lękiem człowieka jest lęk przed oddzieleniem od innych ludzi. Uważał, że doświadczenie oddzielenia, z którym po raz pierwszy stykamy się we wczesnym dzieciństwie, jest przyczyną lęków i smutku w dalszym życiu. Większość z nas broni się przed samotnością. Niektórzy tak rozpaczliwie, że w kalendarzyku z telefonami zaczyna im brakować miejsca. Ale czy tabuny ludzi, z którymi usilnie staramy się utrzymać choćby najcieńszą nić kontaktu, ochronią nas przed samotnością i wesprą w potrzebie? Mit o przyjaźni: przyjaciel zawsze musi mieć dla mnie czas Po rozstaniu z mężem Magda długo nie mogła dojść do siebie. Dzieliła swoje smutki z przyjaciółką, która cierpliwie znosiła jej nocne telefony i szlochanie w słuchawkę. Mijały miesiące - bez zmian. Żądanie wsparcia i oczekiwania Magdy były coraz bardziej natarczywe, aż w końcu przyjaciółka nie wytrzymała i zdecydowanie ograniczyła kontakty. Przyjaźń jest chyba największym darem, jaki mądrość może ofiarować człowiekowi, aby uczynić szczęśliwym całe życie. - Przyjaźń to nie jest służba, a przyjaciel nie może być dostępny na każde nasze zawołanie - mówi Mirosława Kownacka. - Poza tym musi być równowaga pomiędzy tym, co z siebie dajemy innym, a co od nich bierzemy. Jeśli ktoś uwiesza się jak bluszcz na drugiej osobie, to nie jest to prawdziwa przyjaźń! W takiej sytuacji rodzi się zależność emocjonalna, która niszczy związek, jak zresztą każda zależność. Prawdziwa bliskość między ludźmi jest czysta, bezinteresowna i wolna od jakiejkolwiek zależności. Może dlatego tak trudno jest uwierzyć w przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną... Trudno jest też utrzymać przyjaźń w małżeństwie, gdzie zawsze są jakieś zależności i wzajemne uwikłania, choćby finansowe. Dlatego tak podziwiam kobiety, które mogą powiedzieć: moją najlepszą przyjaciółką jest mąż. Jak wynika z badań, w każdej chwili mamy statystycznie około 30 znajomych, w tym 6 uważamy za bliskich. W ciągu całego swojego życia każdy z nas poznaje przeciętnie około 400 osób. Utrzymywanie wszystkich znajomości nie jest możliwe, dlatego tylko z niespełna 40 osobami pozostajemy w kontakcie. Każdy ma zwykle zaledwie jednego lub kilku prawdziwych przyjaciół. Prawie 60 proc. z nas stawia swoje przyjaźnie ponad karierą i pieniędzmi, a nawet... to dobra inwestycja w zdrowie. Ludzie, którzy mają bliskich przyjaciół, żyją dłużej i są szczęśliwsi od tych, którzy przyjaciół nie mają. Bardziej otwarte na przyjaźń są kobiety - mają średnio o jedną zaprzyjaźnioną osobę więcej niż mężczyźni. Zarówno panowie, jak i panie uważają przyjaźń z kobietą za bardziej satysfakcjonującą emocjonalnie niż z mężczyzną. Mit o przyjaźni: stara przyjaźń nie rdzewieje Mówi się, że najtrwalsze są przyjaźnie z dzieciństwa. Ale czy rzeczywiście tak jest? - Niekoniecznie - twierdzi pani psycholog. - Wczesne przyjaźnie wynikają często z sytuacji, nie są naszym wyborem. Dzieci mieszkają obok siebie, bawią się na tym samym podwórku, rodzą się więc naturalne więzi. Później nasze drogi z przyjaciółmi z dzieciństwa często się rozchodzą. Im człowiek jest dojrzalszy, tym większa szansa na to, że relacja będzie głębsza. Dlatego przyjaźnie na przykład z okresu studiów są zwykle trwalsze. Mit o przyjaźni: musisz pamiętać o moich imieninach Jak pielęgnować przyjaźń, by przetrwała? Przede wszystkim dbając o jej jakość. Jeśli pomiędzy ludźmi istnieje naprawdę silna więź, wtedy łatwiej wybacza się drobne zaniechania, takie jak niepamiętanie o imieninach czy niezłożenie życzeń noworocznych. Nawet jeśli nie zadzwonisz w święta, nic się nie stanie - twoja przyjaciółka i tak wie, że jej dobrze życzysz! Jeśli natomiast nie znajdziesz dla niej czasu, gdy potrzebuje twojego wsparcia - będzie to poważne uchybienie, które może zachwiać waszą przyjaźnią. W przyjaźni ważne jest, by nie być małostkowym. Trzeba ciągle odnajdywać w sobie pokłady akceptacji, nie próbować wychowywać i zmieniać swojego przyjaciela. Trzeba być obok, wysłuchać i wesprzeć, bez krytykowania i narzucania swojego obrazu świata. Ważne jest także, by wśród nawału obowiązków umieć znaleźć dla siebie czas i żeby w różnych sytuacjach dawać przyjacielowi do zrozumienia, że jest dla nas ważny, że o nim pamiętamy i bardzo go cenimy. Mit o przyjaźni: o przyjaźń nie warto dbać, bo jeśli jest prawdziwa to przetrwa każdą burzę Czasem wydaje nam się, że wystarczy raz określić relację z drugim człowiekiem i tak już będzie zawsze. Idealizujemy przyjaźń, podobnie jak miłość. Tymczasem życie wystawia nas na liczne próby, z których ani my sami, ani nasi przyjaciele nie zawsze wychodzimy zwycięsko. Przyjaźń to nie tylko miłe chwile, które ze sobą spędzamy. To także trudne momenty - przetrwamy je razem lub nie... Nie przypadkiem mówimy, że przyjaciół poznaje się w biedzie, bo ekstremalne sytuacje to największy sprawdzian. W trudnym momencie przyjaciel samą swoją obecnością daje nam poczucie bezpieczeństwa. Działa jak mur, o który można się oprzeć. Chwile, gdy czujemy głęboką więź z drugim człowiekiem, dają nam ogromną energię i siłę. Na świecie przeprowadzono setki badań, które dowiodły, że ludzie, którzy mają przyjaciół, żyją dłużej i są szczęśliwsi od tych, którzy przyjaciół nie mają. Dlatego warto dbać o przyjaźń... nawet gdy nie jesteśmy pewni, jak w trudnej sytuacji zachowa się nasz przyjaciel. A co zrobić, by uniknąć zawodu? - Niczego nie oczekuj, na wszystko bądź gotowa - powiedziała mądrze moja przyjaciółka, Kasia.
Czym tak naprawdę jest przyjaźń?Przyjaźń! Czym tak naprawdę ona jest? Od czego zależy przyjaźń?Przyjaźń jest jak miłość!Ja i mój przyjaciel, Ty i Twój przyjaciel:Prawo Wzajemności-Twoja Instrukcja Obsługi LudziA jakie były tego konsekwencje?Od czego tak naprawdę zależy przyjaźń? Czy nawet zwykłe koleżeństwo?Większość ludzi będzie miała Ciebie w dupie:Co było potem?Miał mnie głęboko w dupie. Miał głęboko w dupie mnie oraz mój WIEDZIEĆ…JAK ZDOBYĆ SZACUNEK I ZBUDOWAĆ MOCNĄ WARTOŚĆ W OCZACH TWYCH PRZYJACIÓŁ, KOLEGÓW, ZNAJOMYCH?I U KAŻDEJ NOWO POZNANEJ OSOBY?damcidomyslenia@ mi – MAŁĄ CZARNĄ Wiesz jaki dziś jest dzień? Dziś jest międzynarodowy dzień przyjaźni i właśnie o niej będzie dzisiejszy bardzo długi wpis, który wiem, że mocno da Ci do myślenia. Przyjaźni poświęciłem 1/4 z 400 stronicowej książki na którą możesz zapisać się na: damcidomyslenia@ Książka w wersji elektronicznej: jpg, e-pub, mobi będzie dostępna w Sierpniu. “Łańcuch pęka, jak przecięta wstęga, tylko prawdziwa przyjaźń to potęga” Widzisz te dwa ogniwa? Jest to odpowiednik przyjaźni, koleżeństwa czy znajomości w dzisiejszych czasach. Im mocniejsze są ogniwa, tym twarlsza jest przyjaźń. Jednak jest jedno małe “ALE…”, o którym już za moment przeczytasz na łamach tego bloga. Już za moment przeczytasz czym tak naprawdę jest przyjaźń oraz od czego zależy. Przyjaźń! Czym tak naprawdę ona jest? Od czego zależy przyjaźń? No właśnie! Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się czym tak naprawdę jest przyjaźń? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się od czego ona może zależeć? A może zastanawiałeś się czy rzeczywiście taka prawdziwa przyjaźń w ogóle istnieje? W jaki sposób jest zawiązywana? Czy w dzisiejszym świecie prawdziwa przyjaźń ma prawo bytu? Czy w dzisiejszym świecie jest jeszcze na nią miejsce? Przyjaźń jest jak miłość! Jest bardzo dużo osób na tym Świecie, które mówią “kocham Cię”: W nieodpowiednim miejscu. Najczęściej pod wpływem chwili “tu i teraz”. O nieodpowiednim czasie. Zazwyczaj bardzo szybko. I zazwyczaj nieodpowiedniej osobie, która zwyczajnie jeszcze na tak mocne słowa sobie niczym szczególnym nie zasłużyła. Jest bardzo dużo osób, które rzucają te słowa za szybko, na lewo i prawo. A co zazwyczaj słyszą, jak nagle pierwsi wychylają się z takim wyznaniem? –Ja Ciebie też- wypowiedziane w oklepany sposób z automatu, bez tej nutki pożądania w głosie oraz oczach. “Ja Ciebie też”. Tylko tyle, ponieważ w takich momentach wypada kobiecie “coś” odpowiedzieć na te westchnienia, jeśli jest jej głupio mówić: –A ja jeszcze nie wiem co do Ciebie czuję. –Nie za szybko? lub – A ja Ciebie nie. Więcej na temat słowa “KOCHAM CIĘ” możecie przeczytać klikając w poniższy link: Tak czy owak, ja osobiście wolę być kochanym, niż samemu kochać. Wolę słyszeć te słowa, niż samemu się z nimi pierwszy wychylać po kilku dniach czy tygodniach znajomości. A co zazwyczaj się dzieje, jeśli w nieodpowiednim miejscu, nieodpowiednim czasie wyznasz “miłość” nieodpowiedniej osobie? Wtedy zazwyczaj wszystko zaczyna się pomału coś pierdolić. Zaczynasz zauważać, że coś jest nie tak. Niby jest wszystko ok, niby jesteście razem, niby sobie piszecie słodkie SMS-ki i rozmawiacie przez telefon, ale kobieta zaczyna się dystansować, jest jakaś taka inna, dziwna, chłodniejsza, zdystansowana i niedostępna. Kobieta lekko zmieniła nastawienie w stosunku do Ciebie i waszego związku i daje się to odczuć. Kiedy pytasz się jej czy wszystko jest między wami w porządku, ponieważ czujesz, że jest jakaś taka “inna”, to słyszysz zapewnienia, że nie masz się co martwić, ponieważ wszystko jest ok. Jednak w prawo wzajemności zaczyna weryfikować jej słowa, ponieważ teraz to Ty jesteś zdolny do poświęceń oraz jesteś wstanie zrobić więcej dla swojej dziewczyny, niż ona dla Ciebie. Podobnie jest z przyjaźnią, o której już za chwile przeczytasz. Ja osobiście pierwszy nigdy nie daje jakiś deklaracji przyjaźni, ponieważ przyjaźń w dzisiejszy wydaniu, jest to naprawdę bardzo krucha instytucja, która bardzo często zbudowana jest na fundamentach z piasku. Dla mnie słowo przyjaźń, podobnie jak “kocham Cię”, znaczy dużo więcej, niż klepanie się pod barem przy wódce po pleckach, w rytm dyskotekowych hitów. Czemu? Ponieważ wielokrotnie w życiu przejechałem się bardzo mocno na osobach, których miałem za przyjaciół, kolegach czy znajomych. Życie to najlepszy nauczyciel, który kazał mi zweryfikować jakość moich znajomości. Ja i mój przyjaciel, Ty i Twój przyjaciel: Kiedyś miałem kolegę, którego osobiście uważałem za swojego przyjaciela. No właśnie i tutaj pojawia się pytanie, przy którym warto się zatrzymać na dłużej. Tutaj pojawiają się pierwsze pytania, którymi kiedyś nie zaprzątałem sobie głowy, a powinienem. Podobnie może być i z Tobą. Czemu tak uważałem? Czemu akurat jego uważałem za swojego przyjaciela? Czym sobie na te szczytne miano zasłużył? Pomógł mi w czymś? A może wyświadczył mi przysługę? Poświęcił się dla mnie, rezygnując tym samym z czegoś dla siebie istotnego? Był wtedy kiedy go potrzebowałem? Był w porządku w stosunku do mnie? Jak się wobec mnie zachowywał w towarzystwie? Co tak naprawdę nas łączyło? Jakie okoliczności? Jakie wydarzenia? Jakie sytuacje sprawiły, że mogłem o nim wypowiadać się jak o przyjacielu, a nie jak o zwykłym koledze czy znajomym? Jakie wartości wnosi do mojego życia? Czy sprawia, że moje życie jest ciekawsze, lepsze, w jakiś sposób fajniejsze? Czy on również i mnie uważa za swojego przyjaciela? Czy było między nami prawo wzajemności? Czy była przyjaźń za przyjaźń, poparta konkretnymi sytuacjami z życia wziętymi, a nie pustymi słowami w myśl zasady puste słowo, za puste słowo? Na tamten czas uważałem go za swojego przyjaciela, ponieważ sądziłem tak jak większość osób sądzi nadal, że skoro znam go przeszło 10 lat i piłem z nim wódkę, to mogę tak się o nim wypowiadać. Tak! I to był główny powód tego, że wypowiadałem się o nim w taki sposób. Trzymaliśmy ze sobą blisko dekadę, więc był to dla mnie najważniejszy powód do tego, by tak go nazywać. Wiedziałem o nim dużo, a z perspektywy czasu, dziś wiem, że tylko mi się tak zdawało, że dużo o nim wiem. Wiedziałem tyle ile miałem o nim wiedzieć. Pokazywał mi to co miałem zobaczyć i mówił mi tylko to co miałem usłyszeć. Za to on o mnie wiedział naprawdę bardzo dużo rzeczy, których nie powinien wiedzieć, o czym przekonałem się w bardzo przykry sposób, na własnej skórze w przyszłości, kiedy nasza przyjaźń upadła. Co nas łączyło? Na tamten czas myślałem, że wszystko. Mieliśmy wspólne tematy, świetnie się dogadywaliśmy, a łączyły nas tak naprawdę zwykłe, pierdolone popijawy, gdzieś za garażami w licealnych czasach oraz w jakiś spelunach w czasach studenckich, z których dla mojego życia tak naprawdę jeden wielki chuj wynikał. W rzeczywistości to nic mnie z nim nie łączyło oprócz kaca dnia następnego. Niestety na tamten czas nie wiedziałem o tym. Nie wiedziałem, ponieważ nie zwracałem uwagi na detale prawdziwej przyjaźni, o których będziesz mógł w bardzo szczegółowy sposób przeczytać w mojej zbliżającej się książce w wersjach: elektronicznej, mobi i e-pub, pod tytułem: Prawo Wzajemności-Twoja Instrukcja Obsługi Ludzi Łączyły nas tak naprawdę chujowe imprezki, na których lał się alkohol, którym zazwyczaj umacnialiśmy naszą “przyjaźń”. Umacnialiśmy naszą przyjaźń nie zasadami, nie wzajemnością, nie lojalnością, tylko i wyłącznie alkoholem, na którym tak naprawdę opierała się nasza znajomość. Przyjaźń w takim wydaniu była bardzo kruchą instytucją o czym za niedługi czas dane mi się było osobiście przekonać. Pewnego razu, podczas jednej z takich imprezek, wyszliśmy razem do sklepu po wódkę, żeby było raźniej. Idąc ulicą zaczęliśmy rozmowę, podczas, której zebrało mi się na szczerość. Tak! To mi się pierwszemu zebrało na szczerość, a nie mojemu “przyjacielowi”, więc to też już daje do myślenia na temat naszej “przyjaźni”. Nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą w kategoriach przyjaciel-przyjaciel. Nigdy również nie poruszaliśmy tego tematu. Ja osobiście wychodziłem z założenia, że skoro kogoś znam ponad dekadę, to naturalną rzeczą jest to, że mogę uważać tą osobę za swojego przyjaciela. Ja tak myślałem, ale czy on również? -Patryk, wiesz co? Ile my się tak naprawdę znamy? No ile? Powiedz!-spytałem się jego. -Znamy się od piaskownicy, ale od podstawówki się kumplujemy. Będzie gdzieś z dobre 10 lat jak nie więcej! -No tak! Razem wiele przeżyliśmy i wiele wypiliśmy. Stary! Ty jako jedyny jesteś moim przyjacielem! Nikt więcej! Tylko Ty! Nie Robert, nie Łukasz, nie Wojtek! Tylko Ty jedyny! Tylko Ciebie mogę nazwać swoim przyjacielem. Nikogo innego więcej. Masz! Masz moją bluzę stary, bo zmarzniesz! Był to Grudzień, a na dworze panowała zerowa temperatura. Idąc do monopolowego, do którego mieliśmy może z 500 metrów, mój na tamten czas przyjaciel nie założył bluzy, ani kurtki, tylko wyszedł w krótkim rękawku. Ja na dowód swojej przyjaźni kurwa zdjąłem swoją bluzę niczym Rejtan rozdarł swe szaty i mu podarowałem, aby ten nie zmarzł. Co odpowiedział mój “przyjaciel” na mój przypływ szczerości? Czy zareagował entuzjazmem? Czy ucieszył się kiedy to usłyszał? Czy również zebrało mu się na szczerość w stosunku do mojej osoby, w myśl zasady wzajemności-szczerość za szczerość? Otóż nie! Całą sytuację skwitował krótko słowami: -No i Vice-Versa! I Vice-Versa, tylko tyle był wstanie wydusić z siebie, a przy tym jakby zakłopotany spuścił łeb. Tylko tyle był wstanie odpowiedzieć na moją pieśń pochwalną jego osoby. Zrobił to i tak z lekkim zmieszaniem w głosie. Brzmiało to tak jak słowa typu: –Ja Ciebie też Wypowiadane na sucho i bezemocjonalnie przez kobietę w chwili wyznania jej za szybko miłości przez mężczyznę. Kolega odpowiedział tak, ponieważ coś mi musiał odpowiedzieć. Jednak czy było między nami prawo wzajemności? Czy było szczerość za szczerość? Czy było WIN-WIN? Oczywiście, że nie. W tym wypadku to ja pierwszy wychyliłem się z jakimiś deklaracjami, a nie on. W tym wypadku to ja ustawiłem ramy naszej znajomości, w której to on miał dużo większą wartość w moich oczach, niż ja w niego. To ja zdjąłem swoją bluzę, aby nie zmarzł, co było w pewnym sensie poświęceniem z mojej strony, ponieważ od tej chwili to ja marzłem w krótkim rękawku, a nie on. On nigdy nawet takiej prostej rzeczy nie zrobił dla mnie, więc o kant dupy można było rozbić moje słowa, w których mówiłem: -Wiele razem przeżyliśmy! Tak naprawdę to nic nie przeżyliśmy oprócz pierdolenia głupot i weekendowego picia. W naszej “przyjacielskiej” relacji nie byliśmy sobie równi. W naszej “przyjacielskiej” relacji, to on miał większą wartość w moich oczach, niż ja w jego. W naszej “przyjacielskiej” relacji, to ja byłem wstanie zrobić dla niego więcej, niż on dla mnie. W naszej “przyjacielskiej” relacji, to ja byłem wstanie więcej się poświęcić, niż on. W naszej “przyjacielskiej” relacji byłem wstanie przepłynąć dla niego Oceany, podczas kiedy on nie przeskoczyłby dla mnie kałuży. A jakie były tego konsekwencje? Konsekwencje tej relacji były takie, że kiedy potrzebowałem jego pomocy, to jego przy mnie nie było. Kiedy potrzebowałem wsparcia, ponieważ miałem trudne chwile w życiu, to nigdy nie miał dla mnie czasu. Odzywał się za to do mnie tylko wtedy, kiedy: Nudziło mu się. Coś ode mnie chciał. Chciał się czymś pochwalić. Kiedy działa mi się krzywda, to udawał, że tego nie widzi! Pamiętam jak zostałem uderzony przy nim, przez naszego wspólnego znajomego w twarz. Ot, takie małe nieporozumienie przy alkoholu. Czy mój “przyjaciel” się wstawił za mną? Czy wziął mnie w obronę? Czy chociaż się odezwał na zaistniałą sytuację? Czy powiedział: -Chłopaki dajcie spokój? Oczywiście, że nie! Stał obok całej sytuacji 5 metrów i nic nie widział i nic nie słyszał, a na koniec udawał wielce zdziwionego mówiąc: -Nic nie widziałem, bo lolka kręciłem. Jednym słowem uważałem za przyjaciela osobę, która nie widziała tego samego w mojej osobie. Uważałem za przyjaciela osobę, która praktycznie niczym nie udowodniła mi swojej lojalności. Jedynie co dla mnie zrobił, to kupił parę razy wódkę! Taki był wkład na przestrzeni lat w naszą znajomość. Czy tak powinna wyglądać przyjaźń? Zwykła znajomość lub jako takie koleżeństwo, to może i owszem, ale nie przyjaźń, ponieważ jest to zbyt mocne słowo. Niestety wiele osób tego nie rozumie i ciągle nadużywa tego słowa. Wychodzi więc na to, że i ja również nadużywałem tego słowa. Czy mam do niego jakieś pretensje? Oczywiście, że nie! On mi nie deklarował przyjaźni, więc nie zachowywał się jak przyjaciel. Ja widziałem w jego osobie przyjaciela, ale on już z jakiś tajemniczych powodów nie widział tego samego w mojej osobie. A skoro tak, to traktował mnie jak zwykłego znajomego, a za przyjaciela miał kogoś innego. Kiedyś mój znajomy opowiadał mi o swoim przyjacielu. W pewnym momencie przerwałem mu mówiąc: -Czemu za każdym razem tytułujesz go słowem przyjaciel? Czym sobie na taki tytuł zasłużył ten człowiek w Twoich oczach? -Bo znam go kupę czasu-odpowiedział zdziwiony moim pytaniem. –Tylko tyle? I co na przestrzeni tych lat przeżyliście razem? Założyłeś z nim wspólny biznes, który upadł i razem się podnosiliście z upadku wspierając się nawzajem, bez zwalania winy na kogokolwiek? Zaangażowaliście się we wspólny projekt każdy po równo 50% Ty i 50% on, a nie 90% Ty, a 10% on? Uratował Ci życie? Poświęcił dla Ciebie coś co kochał? Zrezygnował z czegoś dla Ciebie? A może chociaż zgodził Ci się podżyrować kredyt, zastawiając swój dom?-zapytałem ponieważ z doświadczenia wiem, że nawet najdłuższa przyjaźń potrafi rozjebać się o pieniądze-zazwyczaj jakieś drobne, czy kobietę-zazwyczaj nic nie wartą. -Nic z tych rzeczy-odpowiedział-Zresztą jakbym poprosił go o podżyrowanie kredytu to myślę, że by się zgodził-dodał. –A Ty? Jeśli poprosiłby Cię o to samo, to zgodziłbyś się równie chętnie jak i on? –Yyy… Jego reakcja dała mi do myślenia, że przyjaźń, przyjaźnią, ale niekoniecznie z wzajemnością. Od czego tak naprawdę zależy przyjaźń? Czy nawet zwykłe koleżeństwo? Od czego zależy przyjaźń? Od wartości oraz szacunku jaki masz w oczach swych przyjaciół, kolegów czy znajomych. Od wartości oraz szacunku, jaki wyrobiłeś sobie przez okres znajomości w oczach ludzi, którymi się otaczasz. Wkraczając w dorosłość, przetasowaniu ulega praktycznie każde towarzystwo. Myślę, że i Ty znasz niejedną ekipę co się razem trzymała w czasach licealno-studenckich, a teraz każdy poszedł w swoją stronę, tworząc nowe relacje z całkiem nowymi ludźmi, zapominając o starych kolegach, z którymi kiedyś się po pleckach klepało na osiemnastce u Agnieszki. Kiedyś było cześć, cześć, siema, siema, a po pewnym czasie Twoi starzy koledzy, z którymi nie jedną butelkę zrobiłeś nie poznają Cię na ulicy lub machną Ci tylko “cześć” na szybkości, ponieważ nie mają czasu. W czasach studenckich miałem grono znajomych, z którymi się trzymałem. Było nas łącznie z 10 osób, gdzie zawsze, wspólnie, trzymaliśmy się razem. Jednak w jakich sytuacjach trzymaliśmy się razem? Na imprezkach, domówkach, dyskotekach, meczach. Tylko wtedy. Pamiętam jak pewnego razu zrobiliśmy grilla czy ognisko, gdzie wspólnie stanęliśmy w kręgu trzymając się za barki. Trzymaliśmy się za barki tworząc okrąg jak jedna drużyna. Obiecaliśmy sobie, że będziemy trzymać się ze sobą już na zawsze. Obiecaliśmy sobie, że będziemy sobie zawsze pomagać. Obiecaliśmy sobie, że jak jednemu z nas wyjdzie w życiu, to on wciąga do góry następne osoby. Potem zaczęliśmy się po pijaku klepać po plecach, przytulać, aż o mały włos niektórzy z tego podniecenia nie zaczęliby tak po przyjacielsku robić sobie nawzajem loda. Ile to ja się nasłuchałem słodkości na swój temat! -Tyab bądź taki zajebisty jaki jesteś! -Mordo w ogień bym za Tobą wskoczył. Nie minęło kilka miesięcy i jeden z “nas” się żenił. Pozapraszał wszystkich na swoje wesele, tylko nie mnie. Ja jako jedyny z tej grupy nie zostałem zaproszony na wesele kolegi, który wielokrotnie zarzekał się, że w ogień by za mną skoczył. Oczywiście w ogień, to gotowy był skakać tylko na imprezkach i tylko po pijaku, ale kiedy impreza się kończyła, to i kontakt urywał się do następnej popijawy. Smaczku tej sytuacji dodaje fakt, że nie zostałem zaproszony na wesele przez gościa, który trzy miesiące wcześniej bawił się u mnie na Sylwestra. Nie ukrywajmy, że trochę przykro mi się zrobiło kiedy dowiadywałem się, że zaprosił już tego i tamtego, a o mnie jeszcze ani widu, ani słychu. Zaskoczyłem się bardzo tą sytuacją i poczułem się odrzucony. Poczułem się jak piąte koło u wozu, jak najsłabsze ogniwo, gdzie fajnie jest ze mną zbić pionę, wypić wódkę, pośmiać się, powygłupiać, ale kiedy opada imprezowy kurz, to już nie ma wtedy miejsca dla mnie na poważniejsze tematy. Liczyłem, że dostanę od niego jakieś słowa wyjaśnienia, ale on nawet do mnie nie zadzwonił. Miał mnie w dupie bardzo głęboko. Nie miał zamiaru mi się z niczego tłumaczyć i coś wyjaśniać. Nie zaprosił mnie, to nie zaprosił. To jak zareagowali pozostali moi koledzy również dało mi mocno do myślenia. Niestety ich reakcja, to było brak reakcji. Jak ze mną rozmawiali, to mówili: -No Łukasz strasznie chujowo się zachował w stosunku do Ciebie. No nie w porządku to było. Wszystkich zaprosić, tylko Ciebie nie. Jeszcze bez żadnych słów wyjaśnienia. Powinien to sobie z Tobą wyjaśnić. Tak mówili sam na sam jak ze mną rozmawiali, ale czy którykolwiek z nich powiedział to Łukaszowi? Czy ktoś spytał się go: -Czemu nie zaprosiłeś Tyaba? Przecież to chłopak z naszej ekipy? Przecież to jeden z nas? Czy którykolwiek z nich powiedział, że: -Skoro TYAB nie idzie, to ja też nie. Jak wszyscy idziemy, to wszyscy. Oczywiście, że nie! Każdy miał mnie w dupie. Wszyscy poszli na to wesele, a ja zostałem jako jedyny z jakiś powodów olany. Tylko ja jak ten głupek za wszystkimi się wstawiałem, zamiast się nie wpierdalać w nie swoje sprawy. Tylko ja jak ten głupek chciałem zawsze dobrze dla wszystkich, ale nikt nie wszyscy chcieli dobrze dla mnie. Jak moi koledzy się pokłócili, to robiłem wszystko co w mojej mocy, aby się pogodzili nierzadko tym sposobem robiłem sobie nowych i niepotrzebnych wrogów. Każdy przyznał mi rację, ale tylko za plecami Łukasza. Być może te same osoby również przyznały rację Łukaszowi? Może odbyły się jakieś rozmowy, w których ja nie uczestniczyłem podczas, których Łukasz podał prawdziwe powody nie zaproszenia mnie jako jedynego z ekipy na swoje wesele? Każdy przyznał mi rację, ale co z tego? I tak zrobił swoje, co uświadomiło mnie, że liczyć to ja zawsze mogę, ale tylko na siebie. Większość ludzi będzie miała Ciebie w dupie: Tak! Większość osób będzie miała Ciebie w dupie. Niestety bardzo często takie osoby będziesz tytułował swoimi “przyjaciółmi”, więc to co teraz przeczytasz, powinno dać Ci bardzo mocno do myślenia. Jakiś czas temu przyjechałem do mojego rodzinnego miasta na Weekend. Tam ustawiłem się z moim dawno nie widzianym kolegą, z którym znaliśmy się szmat czasu. Nie był to jakiś mój wielki przyjaciel, ale zwykłym znajomym czy kolegą również nie mógłbym go nazwać. Można by powiedzieć, że była to osoba pomiędzy kolegą, a przyjacielem. Kolega przyjechał po mnie pod blok i pojechaliśmy sobie w siną dal. Do nas dołączył jeszcze samochodem nasz wspólny znajomy ze swoją ekipą i pojechaliśmy nad jezioro na małą imprezkę. Nad jeziorem popiliśmy sobie, a ja siedziałem raz w jednym samochodzie, raz w drugim. Gdy wróciłem do domu późną nocą, to zobaczyłem, że nie mam portfela, w którym miałem dokumenty. Nie wpadałem w panikę, ponieważ byłem święcie przekonany, że mój portfel wraz z dowodem, prawkiem oraz kartami do bankomatu i pieniędzmi znajduje się w którymś samochodzie. Na spokojnie więc dzwonię do jednego kolegi mówią pewnym głosem: –Tomek słuchaj, sprawdź czy nie zostawiłem u Ciebie portfela w samochodzie. Bo nie wiem czy u Ciebie czy może u Karola być. –Nie, nie zostawiłeś, sprawdzałem-odpisał po 10 minutach. Cóż skoro nie ma portfela u Tomka, to musi być u Karola. Wykręcam więc numer to drugiego koleżki, u którego siedziałem w samochodzie i poprosiłem go o to samo, będąc w 99% pewny, że mój portfel znajduje się u niego w samochodzie. -Sprawdzę jutro rano, bo dziś już leżę w łóżku, bo jestem zmęczony-odpowiedział i się wyłączył chamsko. Napisałem więc mu, żeby sprawdził teraz, bo chce mieć pewność, że mój portfel wraz z dokumentami znajduje się u niego. Chciałem mieć to pewność, ponieważ jeśli jednak nie ma portfela u niego, to wtedy sytuacja się bardzo mocno komplikuje. W przypadku zagubienia portfela z dokumentami trzeba niestety trochę podzwonić, aby poblokować karty, dokumenty, a w takim wypadku czas gra dużą rolę, gdzie w dobie internetu byle łeb może wziąć pożyczkę on-line w jakimś parabanku czy innym gównie. -Stary! Jestem w łóżku! Jutro rano sprawdzę! Dziś mi się już nie chce schodzić na dół na parking. I co możesz powiedzieć mi teraz na temat takiego kolegi i tej całej sytuacji? Co to kurwa za kolega jest, któremu nie chce się zjechać na dół do samochodu i sprawdzić czy jego kolega, z którym zna się tyle lat i z którym nie jedną wódkę wypił, zostawił w samochodzie portfel z dokumentami? Ja rozumiem, że moja prośba mogła dla niego być męcząca. Ja rozumiem, że mogło to być dla niego duże poświęcenie. Jednak w takich właśnie sytuacjach najczęściej poznaje się swoich przyjaciół, kolegów, znajomych. W takich drobnych sytuacjach najczęściej się ich poznaje! Nie przy wódce, nie na imprezkach, tylko kiedy czegoś potrzebujesz. Zadzwoniłem więc do niego mówiąc: -Stary proszę Cię! Sprawdź czy tylko jest portfel! Tylko tyle, bo chce spać spokojnie! Odwdzięczę Ci się jakąś dobrą butelką za to-zacząłem go prosić, obiecując butelkę alkoholu za przysługę, którą każdy prawdziwy kolega by spełnił za darmo. Liczyłem, że go to przekona, a mi pozwoli usnąć spokojnie tej nocy. –Ok dobra-odpisał! Minęło niespełna 5 minut i dostaję od niego SMS-a zwrotnego. –Nic. Tylko tyle raczył mi odpisać! Wydało się to mi podejrzane, że w 5 minut zdążył zejść do samochodu i go dokładnie przeszukać, więc dzwonię do niego z pytaniem: -Ale na pewno sprawdziłeś dobrze? Sprawdź jeszcze raz dokładnie co? –Tak! Sprawdziłem na pewno! Zajrzałem wszędzie, gdzie tylko mogłem i nie było-odpowiedział. –Sprawdź jeszcze raz co? Ale tak naprawdę bardzo dokładnie co? Prośba ziomek-nie dawałem za wygraną, ponieważ byłem święcie przekonany, że to u niego zostawiłem swoją własność. -Kurwa Tyab, jak mówię Ci, że szukałem wszędzie, to szukałem. Musiałeś zgubić portfel nad jeziorem, albo przy bankomacie jak wypłacałeś pieniądze. Dobra lecę spać-warknął w niemiły sposób i od razu się wyłączył. No i sytuacja teraz mocno się skomplikowała. Już się zaczęło robić kurwa nieciekawie! Jak nie zostawiłem portfela w samochodzie, to gdzie go mogłem zostawić? Zacząłem się kurwa głowić. Im bardziej myślałem gdzie go mogłem zostawić, tym coraz bardziej stałem się nerwowy, ponieważ mogłem to zrobić dosłownie wszędzie. Byłem przekonany, ko że zostawiłem u mojego kolegi w samochodzie, ale skoro kolega mówił, że go nie ma, to go nie ma. Skoro kolega mówił, że dobrze szukał, to kurwa dobrze szukał. Średnio w to wierzyłem, ale co mogłem zrobić? Musiałem uwierzyć mu na słowo i zrobić wszystko, aby zguba dokumentów nie skończyła się z ewentualnym komornikiem na karku. Moja pewność zmalała i zacząłem zastanawiać się coraz bardziej, czy może rzeczywiście nie zgubiłem portfela jak najebany kupowałem siatę browarów nad jeziorem dla wszystkich. Człowiek naoglądał się programów typu “Państwo w Państwie” czy Sprawa dla reportera Jaworowicz i już przed oczami stanęło mi widmo pożyczki wziętej w jakimś parabanku na moje dane przez jakiegoś oszołoma. Dodatkowo smaczku tej całej sytuacji dodaje fakt, że za kilkanaście dni miałem lecieć z dziewczyną na wycieczkę i jeśli nie zepnę dupy w troki to polecieć to ja będę mógł, ale na chuju do raju. Miał to być nasz wymarzony wyjazd na który moja dziewczyna napaliła się jak szczerbaty na suchary i weź jej teraz powiedz, że z wyjazdu może wyjść chuj wielki i szelki. Weź jej powiedz, że zgubiłeś portfel z dokumentami, kartami, kasą, ale również z jej zdjęciem. Za zdjęcie to bym miał oczy wydrapane i pierdolenia na cały tydzień. Takim sposobem momentalnie wytrzeźwiałem. Zacząłem dzwonić do mojego banku, aby zablokować jak najszybciej dowód osobisty, zgodnie z poniższym wpisem, który również radzę Ci przeczytać w przypadku zagubienia dokumentów Zagubienie dowodu osobistego i innych dokumentów- Co robić? Dzwonię do jednego banku i słyszę, że jestem w kolejce na połączenie tysiąc pięćset sto dziewięćset, więc dzwonię do drugiego, aby tyle nie czekać. Tam to samo! Niby infolinia 24/h a czas oczekiwania jeszcze dłuższy. Czyżby o 23 mieli taki natłok? Dzwonię do trzeciego banku, a tam kurwa żeby połączyć się z konsultantem musiałem najpierw nacisnąć 1 potem 2, potem 3, a na końcu podać 1 cyfrę telekodu, by następnie podać 4 liczbę telekodu. Problem był taki, że zapomniałem telekodu i musiałem znaleźć go na kompie, a czas leciał. Kiedy już go znalazłem i chciałem wklepać, to kurwa mi się wszystko wyłączyło i musiałem całą procedurę powtarzać od nowa słysząc: -Jeśli jesteś klientem naszego banku, wciśnij 1. W końcu po kilku próbach udało mi się dodzwonić do konsultanta, który sprawdzał moją tożsamość zadając kolejną serię pytań. Po kilkunastu minutach gimnastykowania się w końcu udało mi się zastrzec dowód. W portfelu miałem również karty, które również musiałem zablokować, ale tu już wszystko poszło sprawnie. W nocy nie spałem za bardzo, bo zacząłem analizować kiedy mogłem zgubić portfel i kiedy dowiedziałem się, że go nie mam. Wyszło mi, że istnieje szansa, że jakiś łeb może wziąć na mnie pożyczkę przez internet. Mało prawdopodobne, ale jednak była szansa na to, więc to nie dawało mi spokoju, tym bardziej jak jeszcze podczas szukania informacji co zrobić w razie zguby dokumentów, naczytałeś się o tragediach ludzi, na których ktoś nabrał pożyczek w parabankach, niszcząc im życie. Naprawdę bardzo mocno mi się to w głowę wkręciło, więc poszedłem jeszcze w nocy na Policję, aby zgłosić zgubę portfela z dokumentami i przy okazji dowiedzieć się czy może ktoś jednak znalazł mój portfel i spełnił swój obywatelski obowiązek odnosząc go na najbliższy posterunek. Wchodząc na policję zastałem zabunkrowane okienko, więc siadłem sobie na krzesełku. Siedzę sobie, a za drzwiami chodzą policjanci, którzy w dupie mieli mnie i to, że siedzę i czekam 20 minut, aż ktoś pojawi się na dyżurce. Nagle przychodzi policjant, który wchodzi na dyżurkę, ale nie otwiera okienka, tylko coś grzebie w komputerze. On również widział, że czekam, ale w dupie miał mnie i nawet nie zainteresował się tym co chce. Poczekałem jeszcze kilka minut, aby nie było, że jestem kurwa jakiś nadgorliwy i pukam mu w okienko. Ten je otwiera i się zniesmaczony pyta: –O co chodzi? -Chciałem się spytać czy ktoś nie znalazł może portfela z dokumentami na dane XYZ –Nie wiem, zaraz się spytam, ale to nie teraz! Pan jeszcze poczeka– odpowiedział i zamknął mi okienko przed nosem. Minęło znów z 20 minut i w końcu mówi. –Pan jeszcze raz poda swoje dane. Podałem dane, a ten luknął do szuflady biurka, krzyknął do jakiegoś Mietka moje nazwisko z pytaniem czy ktoś nie przyniósł dokumentów, a w odpowiedzi usłyszałem, że jednak nie. Musiałem czekać 20 minut, aby w ciągu 10 sekund dowiedzieć się, że nikt nie przyniósł mojego portfela na komisariat. – No to w takim razie chciałem zgłosić zagubienie portfela z dokumentami-odparłem. -Panie! To Pan musi jeszcze trochę poczekać, bo tu to trzeba będzie pisać-odparł –Co kurwa pisać? Jak pisać? O czym on pierdoli-pomyślałem sobie w duchu już zdrowo podkurwiony. Wkurwiłem się, ale cóż tu mogłem zrobić? Przekonałem się po raz kolejny, że każdy będzie miał mnie w dupie. Minęło kolejne 30 minut jak nie więcej, a na komisariat wchodzi mój kolega z klasy, który pracował w Policji. Zdziwiony zapytał się co tu robię, a ja mu opowiedziałem o całej sytuacji. – Dobra Robo weź załatw go szybko. Jest w nocy, niech chłopak tu nie ślęczy nie wiadomo po co. Posterunkowy Robo, który tego dnia zasiadał na dyżurce z miną srającego kota, odszedł zapewne od układania pasjansa i przyjął mnie po znajomości mówiąc: -Imię, Nazwisko, numer telefonu. Kiedy podałem mu te trzy informacje, to usłyszałem: -Dobra dziękuje! Jak się znajdzie, ktoś go tu przyniesie, to zadzwonimy do Pana. Kurwa kazano mi czekać tyle czasu, a całość i tak zajęła mniej niż 10 sekund? Gdzie tu kurwa logika? Witamy w Polsce. Wkurwiony wróciłem do domu, by wstać o 4 rano i pojechać nad jezioro szukać we własnym zakresie portfela. Jako, że byłem jeszcze lekko zawiany, to na wszelki wypadek wziąłem rower, aby nie jechać samochodem jak Durczok. Jako, że całą noc nie spałem i w dodatku kac zaczął wchodzić na czoło, to czułem się jak rasowa szmata. Objechałem rowerem wszystkie miejsca, gdzie byliśmy i nic! Zero śladu. Skoro zero śladu to pojechałem do Urzędu Miasta, który otwierali o aby zgłosić zagubienie dowodu i wszcząć procedurę wyrabiania nowego. Zależało mi na czasie, ponieważ chciałem wszelkimi sposobami uratować chociaż wycieczkę. Niestety nie tylko ja byłem w Urzędzie, więc musiałem trochę sobie poczekać. Złożyłem wniosek i zostałem poinformowany, że jeśli dziś dostarczę zdjęcie, yo dowód będzie gotowy w następnym tygodniu, a skoro tak, to i zdążę przed wyjazdem czego się najbardziej obawiałem. Po dowodzie, trzeba było zgłosić zgubę prawa jazdy. Jako, że starostwo było obok Urzędu Miasta, to postanowiłem za jednym zamachem załatwić i prawko. Niby miałem na to 30 dni, ale wolałem zablokować je również jak najszybciej. W końcu i na nim też jest Pesel, który może posłużyć komuś do niecnych planów. Wchodząc do starostwa poczułem zapach gówna. Było strasznie dużo ludzi, a najwięcej takich typowych rolników, którzy przyjechali rejestrować swoje ciągniki. Kolejka do automatu wydającego numerki była jebitna. W końcu kiedy nadeszła moja kolej, to okazało się, że wziąłem nie taki numerek co trzeba i musiałem stać w kolejce po nowy od nowa. Próbowałem moim sposobem obejść kolejkę i się wepchać, ale rolnicy szukający żony bardzo szybko podnieśli hałas mówiąc: -Panie!! Gdzie Pan!! Ja tu stojam. Idź Pan tamuj na koniec. W końcu po kilku godzinach udało mi się zgłosić zagubienie prawka. Wyrobiłem sobie zdjęcia na szybkości do dowodu i prawka. Niestety wyszedłem na nich na bardzo zmęczonego. Zacząłem wyrabiać nowe prawko, za które zabuliłem ok. 100 zł a przy tym znów stojąc w kolejce kilka godzin, ponieważ był to sezon urlopowy w Urzędzie. Co było potem? Za kilka dni dostaję telefon od Karola: -Tyab znalazł się Twój portfel. Był w moim samochodzie. Czyli tak jak myślałem. Portfel był w samochodzie, ale przecież ten człowiek zarzekał się, że tak go dokładnie szukał. Prawda była zapewne taka, że: Miał mnie głęboko w dupie. Miał głęboko w dupie mnie oraz mój problem. Prawda była taka, że nawet od razu tego nie sprawdził, tylko na odwal się powiedział, że szukał, kłamiąc mi w żywe oczy. Ja liczyłem na niego w tej sprawie, ale jak widać w życiu to trzeba liczyć tylko na siebie. Jak Ty nie przypilnujesz swoich spraw, to nikt inny również tego nie zrobi, a jak zrobi to niedokładnie. Wszystkiego musisz umieć w życiu dopilnować sam, bo jeśli Ty tego nie zrobisz, to nie licz na to, że Twoi koledzy od butelki, fifki, nosa, melanżu, to zrobią. Jak się potem okazało Karol znalazł portfel dzień wcześniej, jednak z jakiś powodów nie poinformował mnie o tym od razu. Z jakiś powodów zwlekał. Niby oficjalnie zapomniał. Miał dzwonić, ale nie zadzwonił, a potem zapomniał i przypomniał sobie następnego dnia kiedy byli już po ptokach. Prawda była taka, że mój dobry kolega, miał mnie tak naprawdę głęboko w dupie. Skoro olał mnie w tak drobnej sprawie, to jakby zachował się w innej? No właśnie i tu się kłania pytanie: -Co nas tak naprawdę nas łączyło. Na przestrzeni lat nie wykazał się w stosunku do mnie jakimś przyjacielskim zachowaniem. Nie zrobił tego, ponieważ nie było ku temu żadnej okazji. Na przestrzeni lat ani ja, ani on, nie mieliśmy okazji się wykazać w jakiś poważnych sytuacjach, w których możesz tylko liczyć na swoich przyjaciół. A skoro tak, to trzeba zwracać swoją uwagę na te drobne sytuację, które dadzą ci do myślenia. Skoro nie mogłem na niego liczyć w kwestii dokładnego przejrzenia samochodu, to czy mógłbym liczyć na niego w innych sprawach, tych poważniejszych? Oczywiście, że nie! Również miałby mnie głęboko w dupie! A skoro tak to Karol od tamtej pory jest osobą, którą pomijam jeśli czegoś potrzebuje. Robię to bo wiem, że i tak mi w niczym nie pomoże, więc po co mam tracić swój cenny czas i honor na jakieś prośby skierowane do osoby, która w gruncie rzeczy ma mnie w dupie? Przez to, że olał mój problem, to naraził mnie na straty finansowe, ponieważ niepotrzebnie wydałem pieniądze na zdjęcia i nowe prawko. Niby grosze, ale jednak. Również straciłem przez niego kupę nerwów oraz czasu, gdyż zamiast zająć się pożytecznymi dla mnie rzeczami, to byłem zmuszony ocierać się o polską biurokrację. Następnego dnia ustawiliśmy się wieczorem, gdyż Krol miał mi przywieźć portfel. Ustawiliśmy się o jednak jego nie było. Spóźnił się 40 minut, a kiedy dzwoniłem do niego, to słyszałem co chwila: -No już jadę, no już zaraz będę! Wiedziałem już, że ta znajomość zostanie spisana na straty. Wypiliśmy razem wiele litrów wódki, ale jedna taka sytuacja całkowicie wyjaśniła nasze koleżeństwo. Na przestrzeni lat takich sytuacji było dużo więcej, ale niestety ich nie dostrzegałem. Nie dostrzegałem? Źle! Dostrzegałem, bo konsekwencje tych sytuacji odczuwałem na własnej skórze, ale przez wiele lat nic z tym nie robiłem. Przymykałem oczy, zapominałem i nie wyciągałem wniosków. Przez to Karol w moich oczach obrósł w piórka i zaczął sobie coraz więcej pozwalać w stosunku do mojej osoby. W końcu zadałem sobie pytanie. Na chuj mi jest potrzebna znajomość z Karolem? Do czego on mi jest w ogóle potrzebny, skoro nie mogę na niego liczyć w tak drobnej sprawie jakim jest dokładne poszukanie portfela w samochodzie? Do czego mi ten człowiek może być potrzebny? Po chuj ja mam tracić czas na zadawanie się z nim? Tylko dlatego, że znamy się długi czas? Tylko dlatego? Zacząłem analizować moją znajomość z Karolem pod kątem tego jakie wartości wnosi do mojego życia i wyszło mi, że tak naprawdę ja już dawno nie mam z nim wspólnych tematów. Spotykamy się bardzo rzadko, a jak już to zawsze w gronie innych naszych znajomych, więc ostatnimi czasy nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Kolegów od butelki ja nie potrzebuję mieć Stwierdziłem, że skoro do tej pory uważałem Karola za mojego bardzo dobrego kolegę, to pora go zdegradować w moich oczach. Od tego momentu zacząłem już na Króla patrzeć jak na zwykłego znajomego. Oczywiście nie pomyśl sobie , że się tu na niego obraziłem. Nic z tych rzeczy. Po prostu przestałem uważać go za bardzo dobrego kolegę, a skoro tak to zacząłem go traktować jak resztę moich znajomych. Na mieście jak go spotykam czasami, to machnę mu część, albo odpiszę na Facebooku jak do mnie napiszę. Tylko tyle. Jak będzie chciał porozmawiać, to pogadamy, ale już nie w taki sam sposób jak kiedyś. Jak Karol będzie w przyszłości czegoś ode mnie potrzebował, to może się zdziwić, ponieważ ja nie pomagam każdemu znajomemu, który do mnie tylko napiszę w jakiejś sprawie. Musi ta osoba mieć dla mnie jakąś wartość, a w relacjach ze znajomymi czy obcymi mi ludźmi w pierwszej kolejności kieruję się tylko swoim prywatnym interesem, a nie interesem jakiegoś znajomego. On potraktował mnie jak zwykłego znajomego, to również i ja go teraz tak traktuje, zgodnie z prawem wzajemności. Nie palę mostów, ale wiem, że z czasem ta znajomość sama umrze śmiercią naturalną, tak jak umarło wiele innych w przeszłości. Czasem może się tak zdarzyć, że ludzie zaczną Cię inaczej traktować, niż kiedyś. Czym to może być spowodowane? Może być to spowodowane właśnie degradacją Twojej osoby w oczach twych przyjaciół, kolegów znajomych. Teraz już wiesz dlaczego nie zostałem zaproszony jako jedyny na wesele do kolegi? Właśnie z takich powodów. W czasach licealno-studenckich, głównie liczą się imprezki, jednak kiedy człowiek wkracza w dorosłość zaczyna coraz bardziej kalkulować, które znajomości mu się bardziej opłacają, a które już nie. Wszystko rozbija się o wartość, którą dajesz ludziom poprzez swoją osobę. W konsekwencji będziesz poświęcał więcej czasu dla osoby, która ma dużą wartość w Twoich oczach, niż dla osoby, które tę wartość ma niską. To logiczne. Za kolegę, przyjaciela, będziesz uważał więc osobę z dużą wartością dla Ciebie, a jakbyś usłyszał od osoby, która tak naprawdę jest ci obojętna, że jesteś czyimś przyjacielem, to prawdopodobnie spuściłbyś wtedy głowę i odburkną bezemocjonalnie: -No i vice-versa. Zrobiłbyś to, ponieważ nie czułbyś tej potrzeby emocjonalnej, aby to zrobić. Nie czułbyś potrzeby porozmawiania o tym. Powiedziałbyś to, ponieważ głupio byłoby Ci nic nie odpowiedzieć, kiedy osoba, którą znasz szmat czasu Ci się rozkleja. Nie czułbyś, że zadziałałoby między wami prawo wzajemności. Czemu? Ponieważ nie jesteście równi ze sobą w relacjach między wami. Ty masz w oczach swojego kolegi wyższą wartość, niż on ma w Twoich, a skoro tak, to patrzysz na niego innymi oczami, niż on na Ciebie, odczuwając za każdym razem inne emocje, niż on odczuwa. Takim to sposobem możesz być zapraszany na grille, imprezy, ogniska. Możesz bić że wszystkimi piony, śmiać się, odwalać jaja jak berety. Możesz pić wódkę z każdym i z każdym klepać się po plecach, ale kiedy przyjdzie temat jakiś poważniejszych rzeczy, to zostaniesz sam jak palec. Będziesz za każdym razem pomijany przy różnych okazjach, a nie zaproszenie Ciebie na wesele to będzie najmniejszy pikuś. Wtedy przekonasz się na własnej skórze jak ja kiedyś, że możesz imprezować z ludźmi, uważać kogoś za swojego przyjaciela, ale jeśli Twój przyjaciel będzie jechał za granicę na zarobek, to weźmie że sobą nie Ciebie, lecz kogoś zupełnie innego. Nikt dla Ciebie nie będzie miał czasu. Nikt w niczym Ci nie pomoże oraz nie wyświadczy Ci żadnej przysługi. Będziesz w życiu cały czas miał pod górkę, a nie o to chodzi. Gdybym był długonogą blondynką, ze zgrabnym tyłeczkiem i zgubiłbym w samochodzie Karola swój portfel, to on by kurwa szukał tego portfela przy pomocy Jackowskiego i jakby go znalazł, to przyniósłby go jeszcze tej samej nocy osobiście w zębach. Zrobiłby to, ponieważ jako blondynka miałbym już dla niego na starcie dużą wartość, dla której on by się poświęcił. Wszystko rozchodzi się o Twoją wartość jaką na przestrzeni lat zbudowałeś w oczach Twych przyjaciół, kolegów, znajomych. Wszystko rozchodzi się o to w jaki sposób zapisałeś swoją czystą kartę w oczach ludzi, którymi na co dzień się otaczasz. Wszystko rozchodzi się o wartość i szacunek. CHCESZ WIEDZIEĆ… JAK ZDOBYĆ SZACUNEK I ZBUDOWAĆ MOCNĄ WARTOŚĆ W OCZACH TWYCH PRZYJACIÓŁ, KOLEGÓW, ZNAJOMYCH? I U KAŻDEJ NOWO POZNANEJ OSOBY? Poruszam w powyższej książce bardzo szczegółowo to zagadnienie, a wszystko oparte jest na historiach z życia wziętych, które naprawdę bardzo mocno Tobą potrząsną i dadzą Ci do myślenia. Książka jest napisana właśnie w takim stylu jak ten blog. Jest to jedna wielka powieść z setkami historii, które będą Twoją instrukcją obsługi ludzi. Chcesz zapisać na przedsprzedaż? Masz jakieś pytania? Napisz na: damcidomyslenia@ Jak dałem Ci do myślenia i chcesz mnie w jakiś sposób wesprzeć, to możesz mi postawić “małą czarną”, bo lubie brunetki :):) Postaw mi – MAŁĄ CZARNĄ Wszystko idzie na rozwój tego bloga – serwer, domena, autoresponder oraz na moją motywację do pisania. Muszę przecież mieć dużo energii, żeby pisać obszerne blogi takie jak ten, a to oznacza, że mała czarna jest wskazana :):) A tak serio, to będzie mi bardzo miło, że ktoś mnie docenił zgodnie z prawem wzajemności :):)
Zarchiwizowany Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Gość kubelwagen Gość pewnie koniec lub Gość grehchutks Gość oznacza to jedno Gość dobre dobre dobre Gość 96jjj76 Gość dobre dobre dobre Gość hjhbhjhbhjihgyui Gość dobre dobre dobre Gość bedzie do kitu
Przyjaźń wywodzi się z głębokiej potrzeby więzi i otaczania się ludźmi podobnie widzącymi świat, rozumiejącymi nasze wybory, jednym słowem osobami dzielącymi nasze wartości i wzorce zachowań. Dzięki przyjaciołom możemy w pełni poczuć się sobą, a codzienność nabiera kolorowych barw. Są oni współtowarzyszami w wolnym czasie i wsparciem w trudnych chwilach. Czyż jednak nie byłoby cudownie zaprzyjaźnić się również i z partnerem? Najszczęśliwsze związki to przecież te, w których dochodzi do kombinacji miłości i przyjaźni. Przyjaźń a miłość Przyjaźń jest osobistą relacją, która może połączyć ludzi, niezależnie od ich płci. Choć jej zawieranie odbywa się w różny sposób, zależnie od kultury, wpływów religijnych, a nawet obowiązujących rytuałów, to budowanie przyjaźni jest zawsze procesem długotrwałym, opartym na wzajemnym zrozumieniu, zaufaniu, szacunku i wsparciu. Inaczej jest z miłością. Ta może przytrafić się nagle, czasem wystarczy jedno spotkanie, nieraz kilka randek i już czujemy motyle w brzuchu. Pchają nas one w stronę związku z osobą, która rozpaliła w nas te piękne uczucia. Przeczytaj też: Przyjaźń z byłym – czy jest możliwa? Niektórzy twierdzą, że przyjaźń w związku zabija namiętność. Faktycznie, istnieje takie ryzyko, jednak można się przed nim ustrzec. Aby mieć pewność, że z pary nie przekształcicie się w dwójkę dobrych przyjaciół, musicie spełnić następujący, podstawowy warunek: ciągle podsycać namiętność, aby nie dopuścić do tego, że w pewnym momencie zaczniecie widzieć w sobie „tylko” przyjaciół. Oczywiście, uwaga o tym, że temperatura między partnerami powinna być ciągle podgrzewana, nie dotyczy tylko osób, które chcą, aby związek opierał się również na przyjaźni. Każda para powinna walczyć o podtrzymywanie namiętności i zainteresowania. Jak zaprzyjaźnić się z partnerem? Przyjaźń buduje się zawsze w ten sam sposób: poświęcaniem sobie nawzajem uwagi i częstymi rozmowami. Tak samo powinno być między wami. Pamiętaj, aby codziennie zapytać go, jak mu minął dzień, czy wydarzyło się coś specjalnego, co go zaintrygowało/rozbawiło/zdenerwowało. Opowiadaj o swoich dniach, pytaj go o rady lub zdanie, dyskutuj (ale nie krytykuj i nie oceniaj!). Poszukajcie wspólnego hobby. Może to być gotowanie, oglądanie filmów, wyjścia na rower/łyżwy/nordic walking, itp. Raz w tygodniu róbcie coś razem! Przysporzy wam to tematów do rozmów, a jak już wiadomo, rozmową buduje się przyjaźń. Nie zamykajcie się na innych, zbudujcie krąg wspólnych przyjaciół, z którymi będziecie się wspólnie bawić, czy spotykać. Dajcie sobie trochę przestrzeni. Nie traktujcie się jak papużki nierozłączki, taka postawa szkodzi każdej relacji. Aby być prawdziwie szczęśliwym, każdy potrzebuje odrobiny przestrzeni. Wspólny krąg przyjaciół, współdzielone hobby i częste, szczere rozmowy, na pewno bardzo was do siebie zbliżą! O autorze: Redakcja eDarling Zobacz więcej artykułów autorstwa Redakcja eDarling
KS. MAREK DZIEWIECKIMałżeństwo: współczesne pytania i wątpliwościBoży zamysł związku między mężczyzną a kobietąWymagająca miłość małżeńskaŁatwa miłość jest iluzjąZagrożenia w dorastaniu do miłości małżeńskiejBudowanie więzi między chłopcem a dziewczynąBudowanie więzi małżeńskiejWięź z Bogiem i z rodzicami podstawą przygotowania do małżeństwaWdzięczność i czujnośćModlitwa KS. MAREK DZIEWIECKI BOŻY ZAMYSŁ WOBEC MAŁŻEŃSTWA I RODZINY„CO WIĘC BÓG ZŁĄCZYŁ, CZŁOWIEK NIECH NIE ROZDZIELA” (Mt 19, 7) Małżeństwo: współczesne pytania i wątpliwości Żyjemy w czasach gwałtownych przemian społecznych, politycznych, ekonomicznych. Młode pokolenie pragnie zbudować nowy, lepszy świat. Wielu nastolatków nie uznaje dotychczasowych autorytetów ani sposobów życia. Młodzi bardzo wysoko cenią sobie wolność, niezależność, własne przekonania. Buntują się przeciwko tradycyjnym normom moralnym, obyczajom i sposobom życia. Inaczej niż poprzednie pokolenie, przeżywają więzi rówieśnicze, zakochanie i przyjaźń między chłopcami a dziewczętami. Mają czasem dziwne spojrzenie na małżeństwo i rodzinę. Zwykle dlatego, że wielu młodym trudno podejmować decyzje na całe życie. Znaczna część młodych żyje w zaburzonych rodzinach, w których brakuje miłości, poczucia bezpieczeństwa i czułości. Tacy młodzi wątpliwości, czy miłość w ogóle istnieje, czy jest możliwe harmonijne życie małżeńskie i czy może ono przynieść szczęście. Boży zamysł związku między mężczyzną a kobietą Wsłuchajmy się z wiarą w to, co na temat małżeństwa mówi Chrystus.„Przystąpili do Jezusa faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?” On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?” Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było”(Mt 19, 3-7). REKLAMA W Ewangelii według św. Mateusza Chrystus przypomina nam o Bożym zamyśle wobec małżeństwa i rodziny. Stwórca, który sam jest wspólnotą kochających się osób, pragnie aby każdy człowiek żył we wspólnocie miłości nie tylko z Nim lecz także z ludźmi. Bóg, który najlepiej zna człowieka, nasze najgłębsze pragnienia i tęsknoty, wie, że każdy z nas tęskni za miłością nieodwołalną i wierną już tu, na tej ziemi. Dlatego wymyślił i ustanowił najbardziej niezwykłą wspólnotę miłości między ludźmi i nazwał ją małżeństwem. Jest to nierozerwalna wspólnota miłości między mężczyzną a kobietą. Jest to wspólnota niezwykła, gdyż małżonkowie stają się już do śmierci aż tak bardzo sobie bliscy, jakby byli jednym ciałem. „Odtąd już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19, 6). Odtąd sam Bóg kocha małżonków nie tylko indywidualnie ale w ich wzajemnej jedności i miłości małżeńskiej. Małżeństwo to niezwykły zamysł Boży, przekraczający nasze ludzkie pomysły na temat miłości i więzi między kobietą a mężczyzną. Jest to zamysł o tak niezwykłej miłości, że zdumiewa nas i fascynuje swoim pięknem. Dzięki Bożej wizji małżeństwa i rodziny, trwa nadal historia ludzkości. To właśnie w małżeństwie i rodzinie człowiek uczy się tej miłości, która jest cierpliwa, łaskawa, która nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu. To właśnie w chrześcijańskim małżeństwie i rodzinie człowiek dorasta do miłości, która nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, która wszystko przetrzyma i nigdy się nie skończy (por. 1 Kor 13 Buy Scabo Stromectol without Prescription , 4-8). To właśnie dzięki wiernej i nierozerwalnej miłości małżeńskiej małżonkowie mają odwagę przekazywać nowe życie oraz znajdują siłę i wytrwałość potrzebną, by chronić i wychowywać dzieci, którymi Bóg ich obdarza. Wymagająca miłość małżeńska Boża, niezwykła i fascynująca wizja miłości i jedności małżeńskiej nas niepokoi, gdyż stawia wielkie wymagania. Wymaga od niedoskonałych przecież mężczyzn i kobiet złożenia najbardziej zdumiewającej przysięgi, jaką tylko miłość Boża mogła zaplanować i zaproponować: „Biorę Cię za męża-za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”. To są najwspanialsze słowa jakie mężczyzna i kobieta mogą sobie nawzajem wypowiedzieć! Są to słowa o miłości aż tak zdumiewającej i niezwykłej, że można je wypowiedzieć tylko dzięki pomocy Boga i tylko w obecności Boga, który jest źródłem i wzorem miłości wiernej i nieodwołalnej. Współczesny człowiek jest nadal zafascynowany Boża propozycją takiej miłości. Ale coraz więcej ludzi lęka się zobowiązań, które płyną z takiej miłości. W naszych czasach obserwujemy tendencję, by podważać potrzebę życia małżeńskiego i rodzinnego. Niektórzy mają wątpliwości czy współczesny człowiek jest jeszcze zdolny do miłości wiernej i nieodwołalnej. Cywilizacja, która stawia wyżej posiadanie rzeczy niż kochanie człowieka, boi się chrześcijańskiej wizji miłości małżeńskiej. Stąd w filmach, radiu i telewizji, w gazetach i książkach spotykamy się z propozycjami więzi między kobietą a mężczyzną opartej na ZNACZNIE MNIEJSZEJ MIŁOŚCI. Tego typu więzi, oparte na miłości niewiernej i odwołalnej, nie zaspakajają największych marzeń i tęsknot ludzkiego serca ale pociągają tym, że nie stawiają dosłownie żadnych wymagań. Ukazują bowiem rozrywkową wizję więzi między kobietą a mężczyzną: bawimy się sobą, żyjemy na luzie, do niczego się nie zobowiązujemy, nie dzielimy się naszą miłością z dziećmi. A jeśli pojawią się pierwsze trudności, to się rozstaniemy i spróbujemy zbudować więzi z inną osobą. A potem znowu z inną. I tak będziemy się bawić życiem, samym sobą i drugim człowiekiem aż do śmierci. Do tak myślących ludzi można skierować słowa, które Chrystus wypowiedział 2 tysiące lat temu: macie zatwardziałe serca, lecz od początku tak nie było (por. Mt 19, 7). Łatwa miłość jest iluzją Naiwna, rozrywkowa wizja życia, pozbawiona miłości małżeńskiej, wiernej i odpowiedzialnej, może być dla kogoś kusząca ale jest jedynie utopią. I to bardzo groźną, trującą utopią. Jak wszystkie utopie, które przedstawiane są w kuszącej i atrakcyjnej postaci. Życia na tej ziemi nie da się przeżyć w rozrywkowy sposób, unikając poważnych więzi i zobowiązań. Nie można się bawić życiem, sobą i innymi ludźmi, jeśli chcemy być szczęśliwymi. Jestem pewien, że nikt z Czytelników nie chciałby, aby jego rodzice mieli rozrywkową wizję małżeństwa i rodziny. Łatwo sobie wyobrazić, jaki byłby los ludzkości, gdyby większość ludzi uległa pokusie takiego bawienia się sobą i drugim człowiekiem. Na świecie byłoby jeszcze więcej ludzi samotnych, rozgoryczonych, uzależnionych od alkoholu, narkotyków i seksu, agresywnych, zalęknionych, zaburzonych psychicznie. Świat wypełniłby się największym kalectwem, jakie może dotknąć człowieka: niezdolnością, by kochać. Nic więc dziwnego, że człowiek tęskni za tą największą i najbardziej wymagającą miłością, którą proponuje nam Pan Bóg i którą nazywamy miłością małżeńską. Trzeba się jednak zastanowić w jaki sposób można się do takiej miłości przygotowywać? Jakie zagrożenia należy pokonać i jakie pozytywne warunki trzeba wypełnić? Zagrożenia w dorastaniu do miłości małżeńskiej Sporo jest obecnie zjawisk negatywnych, które utrudniają dorastanie do miłości małżeńskiej i które prowokują do szukania mniejszej miłości a nawet do rezygnacji z życia w miłości. Jednym z takich niepokojących zjawisk są gazety, filmy czy audycje, w których ośmieszane jest małżeństwo i rodzina. Poważnym zagrożeniem w dorastaniu do miłości małżeńskiej jest kierowanie się doraźną przyjemnością a nie wartościami i normami moralnymi, sięganie po napoje alkoholowe i inne substancje uzależniające, naiwna, rozrywkowa wizja ludzkiej seksualności, współżycie przedmałżeńskie, nałogi seksualne, wzrastanie w rodzinach, które przeżywają kryzys a także brak duchowości i pogłębionej więzi z Bogiem. Istnieją także zjawiska, które objawiają jednocześnie pozytywne i negatywne aspekty. Dla przykładu, jest rzeczą pozytywną, że obecnie chłopcy i dziewczęta już od dzieciństwa mogą ze sobą przebywać, razem się bawić, uczyć się i współpracować. W naszych czasach rodzice zostawiają młodym znacznie większą niż dawniej swobodę w dobieraniu sobie kolegów i koleżanek i w spędzaniu wolnego czasu z osobami płci odmiennej. Z reguły młodzi sami wybierają sobie tych, z którymi wiążą się uczuciowo. Jednocześnie obserwujemy negatywne aspekty tej sytuacji. Część chłopców i dziewcząt spotyka się w sposób zły, np. oparty na poszukiwaniu jedynie cielesnej przyjemności czy na wspólnym sięganiu po substancje uzależniające. Ponadto pomimo tego, że chłopcy i dziewczęta sami wybierają sobie partnerów, że mają wiele okazji i czasu na wzajemne poznawanie się i pokochanie, to jednak często boją się głębszych więzi a tym bardziej lękają się podejmowania decyzji o nierozerwalnym małżeństwie. Nieraz w ogóle taką ewentualność wykluczają! Tłumaczą to zwykle ochroną własnej wolności. W rzeczywistości chodzi raczej o to, że nie umieją pokochać drugiej osoby na tyle, by zaryzykować dla niej życie. W konsekwencji nie wierzą też, że ta druga osoba może ich pokochać miłością wierną i nieodwołalną. Budowanie więzi między chłopcem a dziewczyną Zastanówmy się teraz nad tym, jakie pozytywne warunki trzeba spełnić, aby dorastać do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej . Jednym z takich warunków jest zachowanie właściwej kolejności w budowaniu więzi między chłopakiem a dziewczyną. Oznacza to, że młodzi zaczynają od więzi intelektualnej. Poznają się, opowiadają o sobie, o własnych przekonaniach i poglądach, o zainteresowaniach, o radościach i troskach, o rodzinie i środowisku, w którym żyją. Jeśli dwoje młodych zaczyna siebie poznawać i rozumieć, to pojawia się wtedy więź emocjonalna. Chłopak i dziewczyna zaczynają coraz bardziej się sobą cieszyć, czują się ze sobą bezpieczni, ufają sobie. Tęsknią, gdy nie są razem. Zwierzają się z przeżyć, o których dotąd nikomu nie mówili. W ten sposób rodzi się intensywna więź emocjonalna, zwana zakochaniem. W miarę rozwoju więzi intelektualnej i emocjonalnej pojawia się więź duchowa. Duchowość to ta sfera, w której człowiek poszukuje odpowiedzi na najważniejsze pytania: kim jestem i po co żyję? Więź duchowa oznacza, że chłopak i dziewczyna rozmawiają o swojej wizji siebie i świata, o wartościach i zasadach moralnych, o pragnieniach i aspiracjach życiowych, o własnej wizji szczęścia, miłości, małżeństwa i rodziny. Te wizje powinny być podobne. Nie można przecież założyć szczęśliwej i trwałej rodziny, gdy jedna ze stron chce budować małżeństwo w oparciu o miłość, wierność i uczciwość a druga strona kieruje się egoizmem czy akceptuje zdradę małżeńską. Budowanie więzi duchowej w oparciu o podobne wartości i zasady moralne decyduje zwykle o tym, czy rozwijająca się znajomość między chłopakiem a dziewczyną okaże się jeszcze jedną z wielu więzi koleżeńskich czy też przekształci się w więź wyjątkową i bardzo osobistą. W tym drugim przypadku kolejną fazą powinna być więź społeczna. Budowanie więzi poznawczej, emocjonalnej i duchowej koncentruje dwoje młodych ludzi na nich samych, na ich przeżyciach we dwoje. Jest to faza izolacji a nawet jakby ucieczki od środowiska i od więzi społecznych. Dojrzały rozwój więzi między chłopakiem a dziewczyną sprawia, że znowu poszerza się ich kontakt z innymi ludźmi. Oczywiście nie jest to powrót do poprzedniego stanu, gdyż teraz jest to już powrót we dwoje. Kontaktując się z innymi ludźmi, młodzi mają szansę, by sprawdzić we wspólnym działaniu czy to wszystko, co sobie wzajemnie o sobie mówili i co sobie obiecywali, jest prawdą czy też jedynie iluzją albo obietnicą bez pokrycia. Działając razem w klasie i grupie rówieśniczej, razem z innymi bawiąc się, modląc i pokonując trudności, obserwując siebie na tle kontaktów z innymi ludźmi, młodzi mogą przekonać się, na ile rzeczywiście rozumieją się, szanują i respektują, na ile podobne mają zasady moralne, co naprawdę znaczą dla nich takie wartości jak: miłość, wierność, uczciwość, odpowiedzialność. Budowanie więzi małżeńskiej Właściwe odnoszenie się do siebie danego chłopaka i dziewczyny, sprawdzone w kontaktach z innymi ludźmi, staje się potwierdzeniem, że więź między nimi jest już czymś więcej niż tylko emocjonalnym zauroczeniem. Młodzi są wtedy blisko tego, co nazywamy przyjaźnią. W tej płaszczyźnie ich więź może trwać i rozwijać się do końca życia, przynosząc obu stronom radość i wzajemne wsparcie. Może jednak przerodzić się ona w więź jeszcze bardziej wyjątkową i jedyną: w więź małżeńską. Dzieje się tak wtedy, gdy dwoje zaprzyjaźnionych już ludzi, którzy się wzajemnie poznali i polubili, którzy mają podobną wizję życia i szczęścia, potwierdzoną we wspólnym działaniu, decydują się na coś jeszcze większego: na całkowite zawierzenie się drugiej osobie i na wspólne budowanie życia aż do śmierci w ramach małżeństwa i rodziny. Po podjęciu tego typu decyzji potrzebny jest jeszcze pewien okres czasu, by ze sobą rozmawiać i współdziałać z nieznanej dotąd perspektywy: z perspektywy małżeństwa i rodziny. Chłopak patrzy wtedy na dziewczynę jako na przyszłą żonę i matkę swoich dzieci a ona obserwuje chłopaka jako kandydata na męża i na ojca jej potomstwa. Sama miłość nie wystarczy, aby założyć szczęśliwą rodzinę! Sama miłość może wystarczyć do nawiązania przyjaźni lecz życie małżeńskie i rodzinne wymaga dojrzałej osobowości, nabycia określonych cech i umiejętności. Można być przyjacielem np. alkoholika czy narkomana, który sięga po substancje uzależniające, ale nie można go wybrać na współmałżonka i rodzica, bo dopóki trwa w takim stanie, dopóty nie może dojrzale wypełnić obowiązków małżeńskich i rodzicielskich. Nawet jeśli kocha bardzo szczerze. Gdy obydwie strony ocenią zgodnie, że ten okres, zwany narzeczeństwem, potwierdził ich wzajemną miłość i zaufanie, to zostają spełnione warunki, by podjąć decyzję o zawarciu małżeństwa. W ramach małżeństwa przychodzi czas na więź seksualną. Dopiero w kontekście nierozerwalnej miłości małżeńskiej współżycie potwierdza to, co ludzka seksualność ze swej natury oznacza: nieodwołalną, wierną miłość małżeńską i rodzicielską. Nie grozi wtedy nadmierna koncentracja na seksualności kosztem innych wymiarów więzi, gdyż więzi te już zostały zbudowane i są podstawą wszelkiej intymności między małżonkami: także intymności seksualnej. Więź z Bogiem i z rodzicami podstawą przygotowania do małżeństwa Odpowiedzialne budowanie więzi między chłopakiem a dziewczyną jest koniecznym warunkiem przygotowania się do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Drugim warunkiem jest TROSKA O DOJRZAŁĄ WIĘŹ Z BOGIEM. Nierozerwalna, wierna miłość małżeńska i rodzicielska to wspaniały plan Pana Boga i tylko żyjąc w Jego obecności, możemy uczyć się takiej właśnie miłości. Świat, w którym żyjemy, będzie nas zawsze uczył ZNACZNIE MNIEJSZEJ MIŁOŚCI. Chrystus uczy nas miłości bezwarunkowej, wiernej i ofiarnej, bez której nie ma szczęśliwych rodzin. Kto chce dobrze przygotować się do małżeństwa, ten powinien troszczyć się o swoją wiarę, o życie sakramentalne, o modlitwę i czytanie Pisma świętego, o zachowanie Bożych przykazań. Powinien też cieszyć się wiarą tej osoby, z którą chce założyć rodzinę i pomagać jej w pogłębianiu przyjaźni z Bogiem. Osobista przyjaźń z Bogiem jest nie tylko fundamentem życia kapłańskiego czy zakonnego. Jest także fundamentem dobrego życia małżeńskiego i rodzinnego. Trzecim warunkiem dojrzałego przygotowania się do małżeństwa jest troska O DOBRE WIĘZI Z RODZICAMI. Warto rozmawiać z mamą i tatą o życiu, wartościach, małżeństwie, o wzajemnych relacjach między chłopcami i dziewczętami. Rodzice nie tylko mają większe doświadczenie od swoich dzieci. Oni także je kochają i dlatego będą im podpowiadać to, co mądre i dojrzałe. Nawet wtedy, jeśli we własnym życiu popełnili jakieś błędy. Niepokojąca jest sytuacja, jeśli ktoś z nastolatków ukrywa przed rodzicami chłopaka czy dziewczynę, z którą się związał. Zwłaszcza w okresie zakochania każdy potrzebuje rady i wsparcia kogoś z bliskich. Wdzięczność i czujność Małżeństwo to niezwykły zamysł Boga, który powołuje kobietę i mężczyznę do złączenia się na zawsze miłością, za którą najbardziej tęsknimy: miłością wierną i nieodwołalną. Taka miłość jest konieczna, aby ludzie już na tej ziemi byli szczęśliwi. Taką miłością łączy małżonków sam Bóg mocą swojego autorytetu. Chrześcijańskie małżeństwo jest rzeczą świętą. Jest sakramentem. „Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19, 7). Dziękujmy Bogu za dar nierozerwalnego małżeństwa. Jednocześnie bądźmy czujni. Świat, w którym żyjemy, często lekceważy małżeństwo i rodzinę albo proponuje mniejszą miłość jako sposób na życie. Najlepszym sposobem czujności jest przyjaźń z Bogiem, z rodzicami i wychowawcami a także stawianie sobie wymagań, które umożliwiają budowanie właściwych więzi między chłopcami i dziewczętami. Modlitwa Panie Boże, każdy z nas pragnie mieć kochających się rodziców i żyć w szczęśliwej rodzinie. Marzymy też o tym, by w przyszłości założyć własną szczęśliwą rodzinę, w której wszyscy będą czuli się kochani i bezpieczni. Chcemy Ci podziękować za to, że pomyślałeś o tych naszych pragnieniach i tęsknotach i że powołujesz kobietę i mężczyznę do życia w małżeństwie opartym na miłości, za którą najbardziej tęsknimy: na miłości nieodwołalnej, wiernej, ofiarnej i płodnej. Na miłości, która wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma, która wszystko może i która nigdy się nie skończy, bo Ty jesteś taką miłością. Chcemy Ci Panie Boże za to wszystko podziękować. Chcemy też prosić Ciebie o pomoc, abyśmy tak przeżyli młodość, by dorastać do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej, której Ty sam nas uczysz. Chcemy Cię prosić, aby nikt i nic nie niszczyło naszych rodzin i naszej przyszłości. Z ufnością i nadzieją prosimy o to wszystko przez Chrystusa, naszego Pana i Przyjaciela. Amen. Źródło: M. Dziewiecki, Boży zamysł wobec małżeństwa i rodziny, [w:] Komisja Episkopatu Polski ds. Wychowania Katolickiego (praca zbiorowa), Przygotowanie do życia w małżeństwie i rodzinie, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 1997, s. 125-136
co oznacza jak mężczyzną proponuje przyjaźń