🐮 Jak Napisać Refleksje Na Temat Filmu

Jak napisać przepis? Wyślij pocztą e-mail Wrzuć na bloga Udostępnij w usłudze Twitter Udostępnij w usłudze Facebook Udostępnij w serwisie Pinterest. W latach 1945-48 studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i odtąd stale mieszka w Krakowie. Była członkiem redakcji m.in. „Życia Literackiego”. Wiersze Szymborskiej to niemal filozoficzne traktaty, w których autorka zawiera refleksje na temat ludzkiej egzystencji. Refleksje po filmie. Nie zamierzam pisać recenzji, bo nie jestem krytykiem filmowym, a i thrillery nie wszyscy lubią. Mąż namówił mnie na ten film, trochę się opierałam, bo dobry thriller, to jak dobra komedia - raczej rzadkość. Okazało się, że dobrze trafiliśmy - ludzi mało, na sali cisza, prawie 3 godziny minęły jak mgnienie Moje refleksje na temat filmu ,,Las Katyński" Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. kasia2580 kasia2580 19.04.2010 Chociaż to „Poradnik” jest ukierunkowany na recenzje skupiające się na popkulturze (np. Telewizja i film, muzyka i książki), można je również zastosować do każdej recenzji, którą piszesz na Hubpages i nie tylko. Co przejrzeć? 1. Co przejrzeć? Jeśli jest to recenzja produktu, najlepiej wybrać do recenzji coś, co masz. Na zakończenie swojej rozprawki raz jeszcze stwierdzam, że dobrze jest mieć przyjaciela. Przyjaźń drugiego człowieka jest ważnym elementem życia każdego z nas. Życie bez przyjaciela byłoby ubogie, pozbawione wielu przyjemności i wzruszeń, puste. Dobrze jest wiedzieć, że nie jest się samotnym na świecie, że prawdziwa przyjaźń Jak każdą wypowiedź pisemną, również artykuł publicystyczny trzeba szczegółowo zaplanować. Uważnie przeczytaj polecenie i zastanów się, o czym chcesz napisać, spisz argumenty i wszystkie „pierwsze myśli”, które przychodzą ci do głowy. Zaplanuj kompozycję: wstęp, rozwinięcie, zakończenie i pamiętaj o podziale na akapity. Janusz Aftyka. Temat: Wyrazić swoją opinię. Recenzja to forma wypowiedzi, w której nadawca omawia i ocenia utwór literacki, przedstawienie teatralne, film,itd. Tekst tego typu ma charakter subiektywny - autor prezentuje w nim własne zdanie na temat określonego dzieła. Recenzja składa się na ogół z części informacyjnej i części Powiedzmy, że temat brzmi tak: Porównaj obrazy przeszłości i refleksje na temat pamięci ukazane we fragmentach noweli Elizy Orzeszkowej „Gloria victis” i w wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Mazowsze”. W analizie zwróć uwagę na osoby mówiące w obu tekstach (matura 2013, poziom podstawowy). Konspekt jest więc nie tylko narzędziem wspomagającym proces twórczy, ale także późniejszą naukę, analizę czy prezentację tematu. Przykład: Załóżmy, że chcesz napisać artykuł na temat diety wegańskiej. Zamiast zaczynać pisać od razu, warto najpierw opracować konspekt, który pomoże Ci zorganizować informacje i utrzymać Podsumowanie recenzji książki, czyli kropka nad i. Tak jak książka nie może się obejść bez zakończenia, tak recenzja książki będzie niepełna bez podsumowania. Spokojnie, nie musi być ono długie. Wystarczy parę zdań, w których zawrzesz kilka najważniejszych przemyśleń. Tutaj możesz napisać, do kogo według Ciebie trafi ta 1. Czym kierować się w życiu? Rozważ problem/odpowiedz na pytanie i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do podanych tekstów oraz lektury obowiązkowej. 2. Refleksje poety na temat ludzkiej egzystencji. Rozwiń temat, odwołując się do fraszki Jana Kochanowskiego O żywocie ludzkim, Trenu IX oraz innych tekstów kultury. h33W. Jesteśmy studentkami V roku studiów zaocznych Pedagogiki na Uniwersytecie Gdańskim. Na potrzeby realizacji zajęć ćwiczeniowych z przedmiotu Media w Edukacji prowadzonych przez mgr Grzegorza Strunże opracowywałyśmy polecenia prowadzącego. Grupa nasza składała się z 6 osób w składzie: Agnieszka Bidzińska, która była koordynatorem, Paulina Dziuwe, Anna Szutkowska, Marta Gębka, Karolina Grzesiuk, Lucyna zadaniem było prowadzenie bloga pod adresem internetowym o tematyce związanej z rolą mediów w edukacji. Zadanie to realizowałyśmy na bieżąco w roku akademickim 2008/2009 na II semestrze. Naszym głównym zadaniem było umieszczanie informacji o mediach i ich znaczeniu w procesie edukacji i wychowania. Omówiłyśmy następujące tematy: Uzależnienia od komputera i Internetu, Siła reklamy w telewizji ,Kompetencje medialne jednostki we współczesnym świecie, Internet jako „nauczyciel”, Kultura popularna – masowa, Mass media w edukacji, Media a agresywne zachowania dzieci, Wartości wychowawczy mediów, Nowe i stare media - różnice, Wpływ przekazu medialnego na jednostkę ludzką, Media jako środowisko wychowawcze, Zagrożenia ze strony mass mediów, Wartości płynące z mass mediów, Sposoby oddziaływania mass mediów na iż forma ćwiczeń z przedmiotu „media w edukacji”, choć nietypowa, okazała się przełomowa. Po pierwsze zmieniła nasze zdanie dotyczące blogowania. Wcześniej blog głównie kojarzył nam się z internetowym pamiętnikiem, raczej o niedostrzegalnej wartości. Obecnie dostrzegamy możliwości jakie daje – chociażby publikowanie. Co więcej, poznałyśmy ciekawe zjawisko, jakim jest dziennikarstwo obywatelskie. Po drugie publikowanie w internecie uzmysłowiło nam wagę praw autorskich. Do tej pory internet wydawał nam się miejscem pozbawionym dbałości o prawa autorskie. Ponadto byłyśmy świadome, że media przekształciły proces i zasięg edukacji, jednak nie zdawałyśmy sobie do końca sprawy z tego, jakie możliwości niosą ze sobą nowe media. Uświadomiłyśmy sobie potrzebę edukowania nauczycieli i wychowawców, którym należy uzmysłowić potrzebę podążania z duchem czasów oraz wykorzystania szans, jakie daje komputeryzacja i uważamy, iż ta forma zajęć jest ciekawą alternatywą w porównaniu do normalnych zajęć prowadzonych w formie wykładu. Rozwija umiejętności, pobudza kreatywność, angażuje do pracy całą grupę. Forma pracy zaproponowana na zajęciach motywowała każdego ze studentów do działania, ukazywała nowe techniki pracy. Dawała możliwość wykazania się każdemu z nas i co najważniejsze uzupełniła naszą wiedzę o ciekawe tematy, Jednakże zabiera sporo czasu oraz wymaga poświęceń na co studenci na V roku z racji wielu obowiązków nie za bardzo mogą sobie pozwolić, a co się z tym wiąże- nie są w stanie wykorzystać w pełni swoich jesteśmy społeczeństwem informacyjnym, wobec tego uważamy, ze taki przedmiot jak Media w Edukacji jest jak najbardziej pożądanym. W czasie odbywania kursu mogłyśmy zapoznać się także z możliwościami wykorzystania komputera, zarówno w toku tworzenia, jak i wykorzystania materiałów multimedialnych. Umiejętności tworzenia prezentacji, wykorzystanie programów narzędziowych, czy redagowania komunikatów medialnych, co współcześnie jest konieczne i przydatne w pracy pedagoga. Zwłaszcza, że współcześnie coraz młodsze pokolenia zasiadają przed komputerami, co stwarzać może pewne ryzyko dla nieukształtowanej jeszcze osobowości. Zatem dobrze przygotowany pedagog po takim kursie jest w stanie uzmysłowić już najmłodszym ile możliwości daje sam komputer, programy komputerowe, ukazać młodemu człowiekowi coś więcej niż tylko „gry komputerowe”.Z perspektywy czasu uważamy, że każda z nas mogła o wiele bardziej się wykazać i zaangażować w przemyślenia na temat edukacyjnej roli mediów, gdyby przedmiot realizowany był na jednym z wcześniejszych uważamy, że praca w grupie podzielona była sprawiedliwie. Każda z nas mogła wybrać i opisać temat związany z przedmiotem, podzielić się swoją opinią. Pomimo niektórych negatywnych odczuć, wzajemnie motywowałyśmy się do zamieszczania wpisów na Anna Szutkowska, Paulina Dziuwe, Karolina Grzesiuk, Lucyna Reimann, Marta Gębka, Agnieszka Bidzińska W zaproponowanym poleceniu nie ma metafor czy zawiłego cytatu. Jego istotą jest przedstawienie poglądów twórców oświeceniowych na temat człowieka i świata. Nie kładź więc nacisku na biografie pisarzy czy przedstawienie przygód bohaterów ich utworów! Na początek wybierz dzieła, które należałoby wykorzystać. Pamiętaj, że ich lista nie zależy tylko od ambicji Twojego nauczyciela! Samodzielnie poszukaj ciekawych tekstów spoza kanonu lektur. Refleksje o świecie i naturze człowieka w utworach pisarzy oświecenia europejskiego Forma pracy Nie bój się zrezygnować z rozprawki, jeśli tylko masz ciekawy pomysł na inną formę. Co myślisz np. o napisaniu dyskusji oświeceniowych twórców na temat państwa i narodu? Ważne: pamiętaj, że forma musi harmonizować z treścią. Ważne dzieła • Kandyd, czyli Optymizm oraz Traktat o tolerancji Woltera • Kubuś Fatalista i jego pan Denisa Diderota • Nowa Heloiza Jeana Jacques’a Rousseau, ewentualnie także jego Zasady umowy społecznej • Co to jest oświecenie? Immanuela Kanta Chcesz, żeby praca była ciekawsza? Dodaj • Przypadki Robinsona Crusoe Daniela Defoe • Podróże Guliwera Jonathana Swifta • Niebezpieczne związki Choderlosa de Laclos Pamiętaj! Dzieła pisarzy nie powstają w życiowej próżni. Zawarte w literaturze refleksje na temat świata i człowieka są związane np. z filozofią epoki, wydarzeniami historycznymi. Wykorzystaj te konteksty – praca będzie dużo ciekawsza! Pisząc o poglądach oświeceniowych twórców, nie zapomnij więc o takich pojęciach jak racjonalizm, empiryzm, utylitaryzm, krytycyzm. Uwaga! Nie unikaj tego wszystkiego, co może ożywić styl Twojej pracy: cytatów, pytań, powtórzeń (ale celowo zastosowanych, nie tych wynikających z językowego niechlujstwa!). Ułóż pracę na przykład tak • Wstęp – zestaw pytań • Jak pisarze oświecenia krytykują rzeczywistość? • Co sądzą o istocie ludzkiej? • Gdzie szukają sensu życia? • Co piszą o ludzkim losie • Zakończenie – podsumowanie wniosków Dodaj Refleksję nad aktualnością przedstawionych poglądów. Czy ocena współczesnego świata mogłaby być podobna? Czy o ludziach można by dzisiaj powiedzieć to samo, co mówili Wolter czy Rousseau? Być może, dziś jeszcze wyraźniej widać okrucieństwo świata i skażenie ludzkiej natury przez cywilizację. Jak zacząć? Oto jedna z możliwych propozycji – wstęp „poszukujący”, w którym zawarte są ważne pytania: • Jaki jest człowiek? • Z natury zły czy dobry? • Zależny od świata czy kształtujący go zgodnie ze swoją wolą? Te pytania nurtują pisarzy i filozofów od czasów najdawniejszych. Twórcy oświecenia nie byli w tym względzie wyjątkiem, zwłaszcza że w tej jasnej, rozumnej epoce znów człowiek stał się głównym przedmiotem zainteresowania. W oświeceniowych utworach można znaleźć wiele refleksji na temat ludzi i stworzonego przez nich świata. Co w rozwinięciu? Najprostsza i najbardziej schematyczna kompozycja takiej pracy: po kolei przedstawić ważne utwory europejskiego oświecenia. Na pewno w ten sposób można zrealizować temat, ale lepiej nie oczekiwać wówczas oceny wyższej niż dostateczna. Dlaczego? Nie uda się zauważyć w tak skonstruowanej pracy bardzo istotnej umiejętności – problematyzowania. Celem wypracowania nie jest przecież ćwiczenie przepisywania notatek z omówionych lektur! Raczej należałoby szukać podobieństw i różnic, zależności między tekstami. Ujęcie problemowe pozwoli także uniknąć łączenia kolejnych cząstek ogranymi sformułowaniami typu: „Kolejnym ważnym utworem jest… Jako następny przykład chcę przywołać…”. O czym pisać w rozwinięciu? Jaki jest świat według Woltera, Rousseau, Swifta, na czym polega krytyczna wizja świata zawarta w powieściach lub powiastkach filozoficznych. Przykłady sformułowań: Na czym polega krytyczny obraz rzeczywistości? „Kandyd” Woltera to powiastka filozoficzna, będąca dyskusją z poglądem Leibniza i podobnych doń optymistów, którzy twierdzą, że „żyjemy na najlepszym z możliwych światów”. Czy rzeczywiście tak jest? Wolter mnoży przykłady ludzkiego okrucieństwa (wojna!), niesprawiedliwości, głupoty. Pokazuje pogoń za pieniędzmi, nietolerancję. Tragedią świata jest brak równości i wzajemnego szacunku. Rodzina nie zezwala na związek Kandyda i Kunegundy, bo jego ród nie jest aż tak starożytny. W takim świecie przegrywają prawdziwe uczucia, zamiast miłości pojawia się pusta, cyniczna gra. Człowiek jest z natury dobry czy zły? Wolter uznałby, że jednak zły. Przecież to właśnie ludzie stworzyli okrutny świat, nie umiejąc zapanować nad własnymi słabościami. „Jesteśmy wszyscy ulepieni ze słabości i błędów” – pisał w „Tolerancji”. Bardzo pesymistyczne spojrzenie na ludzką naturę znajdziemy także w „Podróżach Guliwera”. Jonathan Swift pokazuje ludzkie ograniczenia. Nie umiemy uczyć się ani panować nad sobą. Inaczej widzi ludzi Jean Jacques Rousseau. Człowiek jest z natury dobry, ale demoralizuje go cywilizacja. Także zdaniem Diderota natura ludzka jest dobra – jeśli człowiek jej zaufa, osiągnie szczęście. Jak w świecie pełnym zła odnaleźć sens życia, zachować równowagę psychiczną? Zdaniem Woltera, nie pomogą w tym władza, majątek ani nawet filozofia. Nie pomoże także miłość – Kandyd dostrzeże to, gdy połączy się w końcu z Kunegundą. Jedynym źródłem szczęścia okaże się praca. Powiastkę Woltera kończy wskazówka: „Trzeba uprawiać nasz ogródek”. Jean Jacques Rousseau widzi lekarstwo w powrocie do natury, w prostocie, która jest najważniejszą z ludzkich cnót. Według niego należy kierować się w życiu uczuciami, nie wyłącznie rozumem. Człowiek jest zależny od przeznaczenia czy pozostaje panem własnego losu? Przygody Robinsona Crusoe na bezludnej wyspie są pochwałą ludzkiej przedsiębiorczości i siły przetrwania. Bohater, jedyny ocalony z morskiej katastrofy, miał ze sobą zaledwie nóż i garść ziaren. Nie poddał się jednak. Gdy po latach opuszczał wyspę, umiał już piec chleb, hodował kozy, żył w miarę dostatnio i wygodnie. Robinson to człowiek aktywny, potrafiący podporządkować sobie świat, sprostać nawet najtrudniejszym warunkom. Jak zakończyć? • Podsumowanie przedstawionych wyżej refleksji. Można je zamknąć wnioskiem, że twórcy europejskiego oświecenia zawarli w swych utworach bardzo różne refleksje, prowadzące niekiedy do sprzecznych wniosków. To kolejny dowód, jak trudno ocenić świat i ludzką naturę. Widać jednak, że dominuje rozczarowanie człowiekiem, krytyczny stosunek do rzeczywistości. • Ocena poglądów pisarzy oświeceniowych. Które z refleksji o świecie i naturze człowieka szczególnie do Ciebie przemawiają? Jakie budzą Twój sprzeciw? (Pamiętaj, że taka ocena może się znaleźć także wcześniej, w rozwinięciu!). Subiektywny komentarz do przywoływanych refleksji jest rzeczą bardzo cenną. Dowodzi zaangażowania w omawiany problem. I – co może nawet ważniejsze! – samodzielności sądów. Przykład Bliżej mi do Woltera niż do Leibniza. Nie mogę zgodzić się z tym, iż żyjemy na najlepszym ze światów, choć wiem, co miał na myśli filozof. Tylko – patrząc na to z perspektywy dziejów, można zapytać przekornie – czy to głos optymistyczny czy może raczej pesymistyczny? avg. rating (0% score) - 0 votes Giorgio Agamben i jego esej „Where are we now? The epidemic as politics” (second updated version) – nie trzeba nawet recenzować, nie wypada wręcz. Jeśli kogoś stać na jakiekolwiek głębsze refleksje nad ostatnimi dwoma latami (i nie mówię o refleksjach w stylu „co to za ciężkie czasy, jak to choróbsko zniszczyło nasze życie”), musi współczesnemu filozofowi przyznać rację. Dlaczego? Może dlatego, żeby „z przywiązania do życia nie stracić racji bytu” (propter vitam, vivendi perdere causam). Agambena czytelnikom Tygodnika Spraw Obywatelskich raczej przedstawiać nie trzeba, ale dla porządku słów wstępu dosłownie kilka. Ten włoski filozof, urodzony w 1942 r., szczególnie zainteresowany jest zagadnieniami takimi jak stan wyjątkowy czy biopolityka. Na swym koncie pośród wielu cenionych publikacji (takich jak „Homo sacer. Suwerenna władza i nagie życie” albo „Stan wyjątkowy”), ma też w ostatnim czasie wiele bardzo niecenionych a wręcz mocno krytykowanych wypowiedzi dotyczących sposobów walki z „tak zwaną pandemią koronawirusa” (jak sam zwykł mawiać). Esej, czy właściwie zbiór esejów tutaj omawiany („Gdzie jesteśmy teraz? Epidemia jako polityka”) jest wyrazistym zobrazowaniem poglądów Agambena na otaczającą nas „nową wspaniałą” rzeczywistość. Na podkreślenie zasługuje fakt, że zdecydowana większość tych publikacji pochodzi z roku 2020 (raptem trzy w tym zaktualizowanym wydaniu pochodzą z 2021 r.). Jest to o tyle istotne, by wskazać, jak bardzo filozof musi być czujny – nawet w samym środku powszechnej paniki, zagubienia, pozostaje zdolny do wyciągania samodzielnych wniosków i krytycznego spojrzenia na sytuację. Nawet jeśli (a może tym bardziej jeśli) płynie pod prąd, narażając się na totalną wrogość środowiska. Jako że praca ta nie została dotąd przetłumaczona na język polski, pozwolę sobie na opisanie najważniejszych jej punktów (bazuję bowiem na wersji anglojęzycznej przetłumaczonej z włoskiego przez Valerię Dani). Już na wstępie Agamben porównuje obecny „stan wyjątkowy” z panowaniem Hitlera w 1933 r., kiedy to ogłosił ów stan bez formalnego zniesienia konstytucji weimarskiej, który trwał dwanaście lat… Wszyscy dobrze wiemy, jak potoczyła się ta historia. Filozof podkreśla, że tak zwany stan wyjątkowy jest doskonałym obejściem, pozwalającym na bardzo swobodne ustalanie nowych reguł gry. W dodatku nie trzeba martwić się o aspekt prawny, bo wszystko to dzieje się przecież w drodze „wyjątku”. Również we wstępie pojawia się dobitne słowo „biobezpieczeństwo” i gorzka refleksja, że ludzie w obawie o swoje zdrowie są w stanie zrezygnować z wszelkich wolności osobistych, z których nie zrezygnowaliby w żadnej innej sytuacji. To dobrowolne „autopozbawienie” się praw obywatelskich nie miało miejsca według Agambena nawet za czasów dwóch wojen światowych i rządów totalitarnych. Mocny i pełny goryczy to wstęp, gotowi na dalszą część? W pierwszym eseju „Wykreowanie epidemii” z 26 lutego 2020 r. uwypuklone jest nikczemne zachowanie wszelkich mediów głównego nurtu. Filozof zderza klimat paniki medialnej z oficjalnym oświadczeniem Krajowej Rady Ds. Badań Naukowych (Consiglio Nazionale delle Ricerche), która orzekła wówczas, iż koronawirus jest niczym innym jak „rodzajem grypy”, powodującym „delikatnie objawy w 80%, 90% przypadków”. Na tle takiego stanowiska tym bardziej absurdalne i przede wszystkim nieproporcjonalne wydawały się dekrety dotyczące zamknięcia muzeów, szkół, zawieszenie wycieczek naukowych czy stosowanie kwarantanny… Można zadać sobie pytanie, co jest ważniejsze: medialna panika czy oficjalne orzeczenie poważnej instytucji? Chyba jednak media górą, skoro ludziom już wtedy nie przyszło do głowy, by sprzeciwić się tej narracji i bezprawiu… I skoro politykom nie przyszło do głowy, by zachować spokój i racjonalne podejście… (Co akurat nie dziwi tak bardzo, bo najwyraźniej nie to było ich celem). Według Agambena za taki stan rzeczy odpowiada systematyczne i wieloletnie kultywowanie niepewności i strachu w umysłach ludzkich, które owocuje niczym innym, jak właśnie coraz bardziej naturalną tendencją do masowej paniki. Tym bardziej, że pretekst pt.: „terroryzm” powoli zaczął tracić na mocy oddziaływania, a co za tym idzie, należało wymyślić inne środki wyjątkowe, jak np. epidemia. W obu wypadkach działa ta sama fałszywa logika: w kwestii terroryzmu powszechne było twierdzenie, że trzeba zabrać wolność, by wolności bronić, teraz wmawia się nam, że trzeba życie zawiesić, żeby życie chronić… Zaś „ludzie w perwersyjny sposób zgodzili się na ograniczenie wolności w imię pragnienia bezpieczeństwa, a to pragnienie zostało uprzednio wygenerowane przez rządy, które obecnie robią wszystko, by owe bezpieczeństwo zapewnić”. W kolejnym eseju z marca 2020 r., zatytułowanym „Zakażenie”, filozof zwraca uwagę na fakt, iż z dnia na dzień wszyscy staliśmy się potencjalnymi zakażonymi – co zasadniczo ma legitymizować zastosowanie wszelkich środków w tej wyjątkowej sytuacji. Pojawia się znów porównanie z terroryzmem – tak jak dawniej każdy obywatel był potencjalnym terrorystą, tak teraz każdy jest potencjalnym nosicielem choroby i jeśli nie będzie przestrzegać zasad – zostanie uwięziony. To z kolei pogarsza relacje międzyludzkie – i właśnie to odosobnienie jest dla Agambena o wiele smutniejsze nawet niż utrata wolności. Tematyce utraty relacji, a tym samym człowieczeństwa, Agamben poświęca wiele miejsca w późniejszym eseju z 2021 r., „Filozofia kontaktu”. Deprecjonowany zmysł dotyku zyskuje na znaczeniu – „okazuje się” bowiem, że to jedyny „bezpośredni” zmysł – „to, co wyróżnia dotyk od innych zmysłów, to fakt, że postrzegamy przedmioty materialne nie poprzez działanie medium, ale w tym samym czasie, co medium. Owym medium, które nie znajduje się na zewnątrz, ale wewnątrz nas samych, jest ciało”. Jeśli tracimy kontakt z innymi ludźmi, tracimy również kontakt z własnym ciałem. Tracąc doświadczenie obcowania z bliźnim, tracimy doświadczenie obcowania z samym sobą… Filozof zwraca też uwagę na ten swoisty eufemizm zastępujący słowo „uwięzienie” (confinement) jakim stało się określenie „dystans społeczny” (social distancing). Intrygujące jest to, że ten właśnie konkretny termin rozprzestrzenił się na całym świecie, tak, jakby był wcześniej przygotowany. Dlaczego nie „dystans fizyczny”? – to brzmiałoby bardziej „medycznie” niż „dystans społeczny”… Koniec końców, co to za społeczeństwo zbudowane na dystansie? Metr odległości i maski zasłaniające twarze – zaiste budujący widok. Według Agambena ów dystans był łatwy do osiągnięcia, gdyż praktykowały go od lat urządzenia cyfrowe. To z kolei prowadzi do wniosku, iż technologia i epidemia są nierozerwalnie połączone… Warto podkreślić, że filozof analizuje sytuację bazując na obserwacji włoskiego społeczeństwa. Wydaje się natomiast, że w krajach europejskich (podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii) podejście do tematu było praktycznie identyczne (z naprawdę znikomą ilością wyjątków). Nie dziwi nic, w końcu żyjemy w „globalnej wiosce”, dlatego też wszystkie te przemyślenia możemy swobodnie przełożyć również na nasze podwórko. I tak oto czytamy o Włochach [o nas samych]: „fala paniki pokazała, że społeczeństwo nie wierzy w nic bardziej niż w nagie życie, Włosi poświęcą wszystko wobec ryzyka zachorowania: warunki życiowe, relacje, pracę, przyjaźnie, przekonania religijne czy polityczne”. Nagie życie i strach przed jego utratą nie jest czymś, co łączy ludzi – raczej zaślepia i separuje. Okazuje się nawet, że i nasza śmierć nie ma już praw – konkretnie „nie ma prawa do pogrzebu, jest niejasne co się dzieje z ciałami tych, których kochamy. Nasz sąsiad został usunięty i jest zaskakującym, że Kościół milczy w tej sprawie” Agamben alarmuje: „ludzie tak bardzo przyzwyczaili się do życia w stanie permanentnego kryzysu, że zdają się nie zwracać uwagi na to, że ich egzystencja została zredukowana wyłącznie do biologicznego aspektu. Życie traci nie tylko wymiar społeczny i polityczny, ale przede wszystkim traci wymiar ludzki”. Jak można było zaakceptować umieranie bliskich w samotności i brak pogrzebów? Coś takiego nie zdarzyło się od czasów Antygony! „Próg między człowieczeństwem a barbarzyństwem został przekroczony”… Wirus był często porównywany z wojną i nie jest to porównanie tak bezzasadne, skoro powszechnie stosowana jest już „godzina policyjna”. Ta wojna jest jednak o tyle gorsza, dziwniejsza, bardziej absurdalna od poprzednich, że walczymy z niewidzialnym przeciwnikiem. Wrogiem jest każdy z nas – zatem w istocie mamy do czynienia z wojną domową… W pewnym momencie filozof godzi się nawet na te (z dzisiejszej perspektywy chyba już widzimy, że kompletnie nieproporcjonalne do zagrożenia) metody, pisze: OK, zostańmy w domu, ALE nie traktujmy sąsiada jako zagrożenia, to przede wszystkim nasz BLIŹNI, który zasługuje na miłość i wsparcie. (Zwracał uwagę na ten aspekt już w marcu 2020 r., podczas gdy w naszym kraju dopiero zaczynała się nagonka na bliźniego, traktowanego jak wroga). Zostańmy w domu, ALE zadajmy pytanie, co potem, jak to wszystko się skończy – bo musi, trzeba wrócić do życia bez względu na dalekie od jednomyślnych opinie wirusologów i samozwańczych ekspertów. Nawet, gdy to wreszcie minie, to nie będziemy mogli dalej udawać, że nie widzimy powagi sytuacji, w którą zanurzył nas kult pieniądza. Dlatego zamiast zadawać typowe filozoficzne pytania „skąd pochodzimy?” lub „dokąd zmierzamy?” lepiej byłoby zapytać: „gdzie jesteśmy teraz?” Jak do tego doszło, że cały kraj (nie zdając sobie sprawy z tego, co się dzieje) upadł tak etycznie jak i politycznie w obliczu choroby? Może dlatego, że zawiedli ci, którzy najbardziej powinni bronić ludzkiej godności? Największą odpowiedzialnością za sytuację Agamben zdaje się obarczać Kościół i prawników. W czasach, w których nauka stała się jedyną prawdziwą religią, Kościół zapomina o najważniejszych zasadach: papież Franciszek w przeciwieństwie do swojego patrona świętego Franciszka nie przygarnia trędowatych; zapomina się o jednym z uczynków miłosierdzia, jakim jest odwiedzanie chorych… Jeśli zaś chodzi o prawników – milcząco zgodzili się na łamanie konstytucji. Nie intrygowało ich to, czy aby na pewno te wszystkie „wyjątkowe dekrety” nie stoją w sprzeczności z najważniejszym aktem prawnym. Nie zapominajmy jednak o innym, niezwykle istotnym aktorze na tej covidowej scenie – o mediach. Agamben wprawdzie nie wskazuje na nich palcem tak jak na Kościół czy prawników, jednak między wierszami wyczytujemy, jak równie niebagatelną rolę przypisuje dziennikarzom. Media bowiem nieprzerwanie korzystały z terminologii eschatologicznej (zwłaszcza amerykańska prasa się w tym specjalizowała) nieustannie mówiąc o apokalipsie, końcu świata. Jeśli uznamy, że religią naszych czasów jest nauka, to jak w przypadku każdej religii, wiara (tu właśnie w naukę) może prowokować strach, przesądy albo być użyta do rozprzestrzeniania ich. Łatwo wówczas zapomnieć, że strach jest złym doradcą. Podobnie jak dowolne żonglowanie statystykami – liczby podawane w mediach były niejasne, nieznana była i jest realna liczba ofiar, w dodatku (wbrew nauce) nie robiono analiz pomiędzy liczbą zmarłych z powodu konkretnej choroby a liczbą zmarłych w ogóle. Ponadto, „nie istnieje żaden konsensus wśród naukowców w kwestii C19 i jego zwalczania, nawet jeśli media milczą”. Wydaje się, że nauka jako religia jest wyjątkowo okrutna – heretyków bowiem najlepiej byłoby spalić (albo przynajmniej usunąć ze sfery publicznej…). Właśnie dlatego ci, którzy szukają prawdy, są oskarżani o rozsiewanie fake newsów (Agamben zwraca tu uwagę na słowo „news” – to nie idee są ważne, teraz „newsy” są ważniejsze niż rzeczywistość). Filozofowie zaś oczerniani są przez „ignorantów i łajdaków, którzy korzystają z kryzysów, które sami wykreowali”. Przemilczanie, wyśmiewanie czy oczernianie „innowierców” to jedno, ale co powiedzieć o tym, że we Włoszech stworzono komisję do uznawania tego, co jest fałszem, a co nie? Jakby powiedział nasz polski poszukiwacz prawdy, Grzegorz Płaczek, „to się samo komentuje”… Łatwo można było zauważyć, że media w tej konkretnej sprawie stały się z dnia na dzień jednomyślne. A nawet jeśli nie „stały się”, to po prostu się w swej jednomyślności „ujawniły”. Agamben podkreśla, że opozycja między lewicą a prawicą pozbawiona została realnej politycznej treści. Przywołuje ciekawą sytuację z niemieckiego podwórka: radykalne lewicowe ugrupowanie „Demokratischer Widerstand” zostało zewsząd zaatakowane przez media tylko dlatego, że protestowało przeciwko łamaniu konstytucyjnych praw i wolności, ale co najważniejsze, dlatego, że tym samym podzieliło pogląd na sprawę ze skrajną prawicą. Der Spiegel z kolei przeprowadzając wywiad z Agambenem w kontekście tego wydarzenia, całkowicie pominął najważniejszą część jego wypowiedzi: z filozofa popierającego walkę o wolność, stał się więc filozofem popierającym skrajną prawicę. Pamiętam zresztą którychś z wielkich protestów w Berlinie przeciwko odbieraniu wolności, jakoś latem 2020 r., byłam ciekawa, co o tym piszą tamtejsze media (da się ukryć tak ważną informację, da się ukryć takie tłumy?), więc podpytałam znajomą germanistkę, mającą w Niemczech rodzinę (oczekiwałam mimo wszystko obiektywnej opinii, choć wiedziałam, że na C19 patrzymy zgoła inaczej). Machnęła ręką, mówiąc: „nie, to tylko jakiś protest skrajnej prawicy”. Jakże prosta to droga do dyskredytowania myślących inaczej (albo, chciałoby się dorzucić ironicznie, po prostu myślących…). Chociaż i tak nic nie wygra z dwoma najpopularniejszymi według Agambena terminami służącymi dyskredytacji tych, którzy nie ulegli paraliżującemu strachowi, chodzi oczywiście o conspiracy theorist (teoretyk spiskowy albo zwyczajnie: spiskowiec, zwolennik teorii spiskowych) oraz denier (zaprzeczający lub bardziej ekstrawagancko: „negacjonista”, choć to określenie z uwagi na zbyt liczne konteksty nie wydaje się najbardziej adekwatnym tłumaczeniem). Agamben szczególnie pochyla się nad pierwszym terminem, którego użycie świadczy o prawdziwie zaskakującej niewiedzy czy wręcz ignorancji historycznej: „ci, którzy znają się na historiografii, wiedzą, że historie, które historycy odtwarzają i opowiadają, są z natury rzeczy często wynikiem planów i działań jednostek, grup i frakcji, które dążą do swoich celów, wykorzystując wszelkie dostępne im środki”. W tym właśnie kontekście filozof ustanawia słynny „Event 201” zorganizowany w 2019 r., celem przygotowania odpowiedzi przez zebranych tam ekspertów i epidemiologów na pojawienie się nowego wirusa… Chyba już czas na jeden z najważniejszych punktów przemyśleń współczesnego filozofa-nonkonformisty: medycyna jako religia jest naprawdę niewyobrażalnym zagrożeniem dla ludzi. Można powiedzieć, że dotąd mieliśmy do czynienia z trzema religiami Zachodu: chrześcijaństwem, kapitalizmem i nauką. Te trzy filary wiary zwykle zderzały się ze sobą, by finalnie osiągnąć porozumienie. Obecnie ów konflikt zaostrzył się, a w jego wyniku nauka zaczęła triumfować. Dwie pozostałe religie oddały swą władzę w zasadzie bez walki. Samo to burzy jakikolwiek (nawet prowizoryczny) porządek zachodniego świata, ale co gorsze – ta medyczna religia nie przewiduje zbawienia – czekają nas bowiem niekończące się mutacje. Uzdrowienie pozostanie tymczasowe, ponieważ ten złośliwy bożek – wirus – nie może być zniszczony raz na zawsze. A co jeśli ta triumfująca religia zawiera pakt z rządami? Wtedy nie będzie już żadnego ratunku – medycyna paktująca z rządami, w dodatku sytuująca się jako prawodawca, doprowadzi nie tylko do negatywnych skutków w dziedzinie zdrowia (jak mogliśmy zaobserwować we Włoszech, a w Polsce chyba tym bardziej – to już mój prywatny wniosek), ale będzie skutkować nieakceptowalnymi ograniczeniami wolności osobistej. „Obywatel nie posiada już prawa do zdrowia, rozumianego jako bezpieczeństwo w tym zakresie (health safety), za to jest wręcz zmuszany przez prawo do bycia zdrowym (biosecurity)”. Agamben powołuje się tu na P. Zylbermana, który używa terminu „terror zdrowotny”, będącego narzędziem rządzenia i logiki najgorszego scenariusza, według którego WHO założyła w 2005 r., że na ptasią grypę umrze między 2 a 150 mln ludzi. „Biobezpieczeństwo całkowicie odmieniło ideę obywatela, który stał się pasywnym obiektem medycznego leczenia, kontroli i każdego rodzaju podejrzeń. Obywatel został zredukowany do swojej biologicznej egzystencji. (…) Z kolei podporządkowanie życia statystykom nieuchronnie prowadzi do logicznego wniosku, że takie życie nie jest warte przeżycia. (…) Zachowanie nagiego życia (abstrakcyjnie oddzielonego od życia społecznego) za wszelką cenę jest najbardziej szokującym elementem nowego kultu medycyny-religii”. Agamben znów przytacza nazistów, tym razem w kontekście eugeniki: w końcu to nazistowscy eugenicy jako pierwsi tak zachłannie „dbali” o zdrowie obywateli. Co ciekawe, jednak na długo przed nazizmem eugeniczna polityka była planowana nie gdzie indziej lecz w USA, konkretnie w Kalifornii, finansowana przez Carnegie Institute oraz the Rockefeller Foundation. Filozof utrzymuje, że Hitler wyraźnie odwoływał się do tego modelu. Pomijając już tych, którym tak bardzo „zależy” na naszym „bezpieczeństwie”, zastanówmy się ponownie nad samymi ludźmi, którzy w istocie gotowi są poświęcić swe życie dla ratowania swojego życia (sic!). To chyba najbardziej przygnębiająca z refleksji: ludzie nie wierzą już w śmierć, wypierają jej istnienie, a zatem by uniknąć zagrożenia życia, wyrzekają się wszystkiego, co sprawia, że życie warte jest przeżycia. Powołując się na innego francuskiego myśliciela, Tocqueville’a, Agamben zapytuje: czy żyjemy w Europie, w której demokracja nadużywa despotycznych form kontroli, czy w totalitaryzmie przebranym za demokrację? Polacy urodzeni po 1989 r., chyba po raz pierwszy właśnie w przeciągu dwóch ostatnich lat mogli przekonać się, na czym polega problem braku wolności. No, może nie wszyscy, bo zdaje się, że dla przytłaczającej większości sprawa była całkiem naturalna – w końcu chodzi o nasze „bezpieczeństwo”, a wszystkie te nadużycia władzy należy dziarsko znosić, chełpiąc się wypełnianiem nowych obywatelskich obowiązków, do których należy nieustanne udowadnianie, że jest się odpowiedzialnym „altruistą”… Ileż to razy mogliśmy usłyszeć z ust naszych znajomych, sąsiadów, że „świat już nigdy nie będzie taki jak dawniej”. Młoda, naiwnie czasem jeszcze pełna idei ja (ale tylko czasem), chciałam wykrzyczeć, że to nieprawda, że przecież wszystko jest w naszych rękach, jeśli nie pozwolimy na zniszczenie naszego świata, naszego życia, to do tego nie dojdzie; że przecież właśnie taka bezwolna akceptacja doprowadzi nas do upadku. Agamben nie pozostaje obojętny i na ten aspekt – pisze o tym, z jaką łatwością ludzkość zaakceptowała „nową erę” braku wolności, w dodatku mówiąc o tym z niejakim samouwielbieniem dla własnego „heroizmu” w głosie. Otóż nie wiem, wobec tego wszystkiego, czy istotnie cokolwiek jeszcze jest w rękach ludzi. Ludzi, którzy zaakceptowali segregację „sanitarną” (ale oburzają się na porównanie obecnej sytuacji do segregacji Żydów w latach 30. XX wieku – przypomnijmy, za takie właśnie porównanie cytowany i parafrazowany w niniejszym artykule Giorgio Agamben spotkał się z ostracyzmem społecznym). Ludzi, którzy pozwolili swoim starszym bliskim umierać w samotności. Ludzi, którzy nienawidzą innych jedynie dlatego, że ci inni nie boją się myśleć (inaczej). No, ale teoretycznie nadzieja umiera ostatnia. Może w końcu ci sami ludzie pójdą po przysłowiowy „rozum do głowy” i zrozumieją, że dla przywiązania do życia wcale nie warto tracić racji bytu. Artykuł napisany na podstawie książki: G. Agamben, „Where are we now? The epidemic as politics second updated edition”, translated by Valeria Dani, Wydawnictwo Eris, Londyn, 2021 Inne źródła: [dostęp: Tłumaczenie z łac. „propter vitam, vivendi perdere causam” za Piotrem Niklewiczem w J. Ortega y Gasset, „Bunt mas”, Wydawnictwo Replika, Poznań, 2021 Podsumowywanie zajęć to… zmora 😉 Ciągle brakuje na nie czasu, a są bardzo ważne, by domknąć lekcję. Wiadomo, że najlepiej zapamiętujemy to, co jest na początku i na końcu zajęć. Warto tę zależność wykorzystywać efektywnie, dzieląc lekcję na kilka części, np. techniką pomodoro (osobny wpis tutaj). My jednak koncentrujemy się na pozyskiwaniu refleksji uczniowskiej. Warto zadbać o to, by zawsze był na nią czas, wprowadzając “przeddzwonek”. Wystarczy poprosić jakiegoś ucznia, by 5-7 minut przed końcem lekcji dał sygnał, że czas na podsumowanie. Można wykorzystać do tego dzwoneczek, ale nie jest to konieczne. Chętni do pilnowania czasu zawsze się znajdą. Techniki pozyskiwania refleksji (propozycje CEO, Centrum Dobrego Wychowania, moich kreatywnych koleżanek Okejek i moje zebrane w całość i czasem spersonalizowane, czyli w nieco innej wersji niż w oryginale): 1. Niedokończone zdania, które możemy wykorzystywać na różne sposoby (ja jestem zwolenniczką urozmaicania). a) Karta do wypełnienia: CZAS NA REFLEKSJĘ b) analogiczne pytania zapisane na patyczkach laryngologicznych c) koło fortuny d) Poczta Kilka minut przed końcem zajęć (ważne, żeby uczniowie mieli czas na przemyślane uwagi) proponujemy uczestniczącym w ewaluacji dokończenie zdań na rozdanych im wcześniej małych kartkach. Na dużych kopertach, przyklejonych np. do tablicy, umieszczamy fragmenty zdań, o których dokończenie prosimy uczniów. Ci z kolei, po dopisaniu dalszego ciągu zdania, wkładają kartki do kopert. Przykładowe fragmenty zdań: – Atmosfera, która panowała na lekcji… – Na zajęciach zmieniłbym… – Chcę zaproponować, aby… -Cenię… – Nie lubię, gdy… Uczniowie nie muszą uzupełniać wszystkich zdań! Na kolejną lekcję można przygotować podsumowanie ewaluacji i podzielić się nią z uczniami. 2. Kostki CEO lub wykonane samodzielnie na szablonie sześcianu. 3. Na cezara, czyli najszybsza metoda (gdy potrzebujemy szybkiej informacji zwrotnej). Kciuk w górę- WSZYSTKO WIEM/UMIEM/ROZUMIEM; kciuk w poziomie- NIE WSZYSTKO JEST DLA MNIE ZROZUMIAŁE/JESZCZE ĆWICZĘ; kciuk w dół- NIE UMIEM/NIE ROZUMIEM/ POTRZEBUJĘ POMOCY 4. Bateryjka Uczeń rysuje prosty symbol baterii i zamalowuje ją w takiej części, w jakiej opanował wiadomości/umiejętności. Następnie zapisuje plan działania: Co zrobię, by doładować swoją baterię do 100%? 5. 3-2-1 Uczniowie zapisują trzy rzeczy, których się nauczyli, dwie z którymi mają problem i jedno pytanie. 6. Samodzielny wniosek z lekcji. Warto tu odwoływać się także do metod i technik pracy na lekcji. Poznamy, które strategie są najbardziej efektywne. Czasem proszę uczniów, by zapisali, co na tej lekcji polubił ich mózg. 7. Ściąga z lekcji. Uczniowie przygotowują sobie legalną ściągawkę, która zostanie w kieszonce w OK zeszycie. Warto wykorzystać taką ściągę, dając na sprawdzianie 1-2 minuty na skorzystanie z niej. 8. Mapa myśli do tematu. Jak robić mapy myśli? 9. Pogłębione pytania: Jak to, czego się nauczyłeś, łączy się z tym, co już wiedziałeś wcześniej? Jak to, czego się nauczyłeś, poszerzyło i pogłębiło Twoje myślenie? O co chciałbyś jeszcze zapytać w związku z tym tematem? lub Co robiliśmy? Po co to robiliśmy? Co mnie zaskoczyło? Czego mnie to nauczyło? 10. Samoocena realizacji kryteriów sukcesu za pomocą świateł drogowych. 11. Identyfikacja przeszkód: To mi ułatwia naukę: To mi przeszkadza w nauce: 12. Ustalanie priorytetów Uczniowie otrzymują karty z wypisanymi stwierdzeniami i mają nadać im kolejność – ustalić priorytety. Każdy uzasadnia kolejność, jaką zaproponował. 13. Gadająca ściana To forma ewaluacji o charakterze opiniotwórczym. Ważna jest otwartość wypowiedzi – nie ograniczamy uczniów pytaniami, nie ukierunkowujemy na konkretne zagadnienia. Przed rozpoczęciem zajęć przyklejamy do ściany (ważne, by uczniowie mieli do niej wygodny dostęp) duży arkusz papieru z napisem umieszczonym na górze: „Gadająca ściana”. 5-7 minut przed końcem zajęć prosimy uczniów, by na arkuszu szarego papieru wyrazili swoje opinie na temat lekcji. Możemy rozdać uczniom kartki samoprzylepne i prosić o zapisanie na nich swoich opinii, a następnie o przyklejenie ich do plakatu. 14. Wykres kołowy Uczniowie rysują w zeszycie duży okrąg (ja mam zalaminowane szablony do odrysowywania- to przyśpiesza pracę). Koło dzielimy jak pizzę na tyle kawałków, ile mamy zagadnień (np. w dziale- warto to zrobić na początku pracy z danym cyklem). Jest to pierwszy moment, gdy uczniowie wnikliwie muszą przeanalizować kryteria sukcesu, aby wyodrębnić i policzyć zagadnienia/umiejętności/wiadomości. Po każdych zajęciach ustalamy, które kawałki zamalowujemy (dalsza praca z kryteriami). Każdy zamalowuje odpowiedni fragment (całość to 100%), oceniając, na ile opanował dane zagadnienie. Do koła wracamy podczas powtórki i sprawdzianu na ocenę kształtującą. Można domalować odpowiedni fragment. Na końcu po sprawdzianie na stopień raz jeszcze analizujemy koło. Czy właściwie oceniliśmy swoje umiejętności? 15. Poszukiwanie śladów uczenia się Warto skłonić uczniów do refleksji nad własnym zeszytem przedmiotowym. Czy widzą w nim namacalne dowody tego, że się uczą? Wykorzystuję do takiej refleksji prosty szablon z ikonami. Czy OK zeszyt pomaga się uczyć 16. Kontra kąty Technika podsunięta przez niezwykle kreatywną polonistkę Dorotę Kujawę-Weinke. Uczniowie stają naprzeciwko siebie w kątach klasy i zadają pytania zamknięte do lekcji. Kąt prawy odpowiada tylko “tak”, lewy- tylko “nie”. Pytania zadawane są naprzemiennie przez kąty. Zadaniem uczniów jest ułożenie właściwych pytań lub zdań typu PRAWDA/FAŁSZ. Warto wyjaśnić, dlaczego zdanie jest prawdziwe lub nieprawdziwe. Zależy, na jaki temat ma być ta refleksja. No nie wiem... na przykład na temat szkoły. Trzeba zagaić temat, np. Właśnie zaczął się wrzesień. Ten miesiąc kojarzy się wszystkim uczniom z jednym - z powrotem do można wtrącić coś osobistego z życia, jak pewnego wrześniowego dnia, kiedy chodziłam do drugiej klasy szkoły podstawowej, zbuntowałam się i powiedziałam, że nie pójdę do szkoły. A mama powiedziała mi wtedy "*patetyczny cytat mamy*"I tutaj przechodzisz do sedna:Dzisiaj właśnie przypomniałam sobie te słowa. Teraz rozumiem, co moja mama miała na i piszesz rozważania.

jak napisać refleksje na temat filmu